&&&
Kolejny raz budzik dał znak, że czas
wstać. Powoli wysunąłem się z pod kołdry i powędrowałem na poranną
toaletę. Po całej serii czynności niezbędnych do owego wyglądania w
szkole byłem gotowy do wyjścia. Narzuciłem na siebie ciemną kurtkę,
chwyciłem plecak i wyszedłem z domu krzycząc "Cześć". Na dzień dobry
powitał mnie zimny podmuch jesiennego wiatru lekko wzdrygnąłem i powoli
ruszyłem przed siebie. Gdy zbliżałem się do
Dworu Cower Town moja głowa
mimowolnie powędrowała w tamtą stronę. Od razu pojawiło się zdziwienie, gdy ujrzałem mężczyznę grabiącego złote liście. ktoś tu mieszka? Wariaci! -pomyślałem
-Uważaj jak chodzisz!- nagle wyrwał mnie dźwięk kobiety której wytrąciłem zakupy wpadając na nią.
-Przepraszam, zapatrzyłem się.- rzuciłem na odczepnego i odszedłem. Już
po paru minutach byłem pod murami szkoły. Spojrzawszy na szare, nudne
mury odetchnąłem ciężko i wysunąłem jedną nogę do przodu aby zrobić krok
lecz nie udało mi się. Nagle zostałem popchnięty przez....właśnie przez
kogo?
-O najmocniej przepraszam, nie zobaczyłam cię.- dziewczyna była roztrzęsiona, jej wszystkie książki upadły na brudny chodnik.
-Spokojnie, często mi się to zdarza.- odparłem i posłałem jej ciepły
uśmiech.- Jesteś tu nowa?- spytałem schylając się, aby pomóc pozbierać
zeszyty.
-Tak, to mój pierwszy dzień w tej szkole.- nagle wyciągnęliśmy rękę do
tej samej książki.
Dziewczyna momentalnie zabrała dłoń chowając ją do kieszeni.
-Nie bój się nie gryzę.- wypowiedziawszy te słowa spojrzałem natychmiastowo na
jej twarz czekając na reakcję. Dziewczyna jedynie zaczerwieniła się i
nic nie mówiąc uciekła do budynku. Zdziwiło mnie to.
-Hej, czemu klęczysz?- nagle podszedł do mnie Louis.
-Eee, nie ważne...- w tym momencie nie miałem ochoty tłumaczyć
zaistniałej sytuacji, szybko wstałem z chodnika i wraz z przyjaciele
ruszyłem do środka. Na lekcji historii jak zawsze panował chaos. Biedna nauczycielka nigdy
nie mogła zapanować nad naszą klasą. Ja pochłonąłem w rozmowie z Lou.
-Ej widziałeś tą nową.- odparł pokazując wzrokiem na brunetkę siedzącą samotnie na pierwszej ławce.
-Powiedzmy, że miałem okazję.- uśmiechnąłem się lekko i również
spojrzałem na dziewczynę. Mina Tomo mówiła sama za siebie więc nie
czekałem na pytanie które doskonale znałem.- Dziś rano wpadła na mnie
przed szkołą. Wymieniłem z nią parę słów i tyle, potem uciekła.-
ostatnie dwa słowa powiedziałem ciszej, aby nikt nie usłyszał.
-Dziwna- prychną brunet i lekko się zaśmiał.
-Też tak myślę. Nie wiem skąd ale ją kojarzę.- nawet sam nie wiem czemu to powiedziałem.
-Co?- na twarzy chłopaka od razu
pojawiło się zdziwienie wraz z szokiem. Niestety na to pytanie nie
odpowiedziałem bo zadzwonił dzwonek. Jedynie co zrobiłem to dałem
porozumiewawczy znak dla przyjaciela, że spotkamy się na stołówce i
oddaliłem się od niego.
&&&
Nowa szkoła, nowi ludzie i w tym wszystkim ja. Prawdę mówiąc
przeżywałam ten dzień drugi raz. Spotkanie z Harrym było dla mnie ciężkie. Ale gdy zobaczyłam go żywego uśmiech sam nasuwał mi się na usta.Powoli maszerowałam szkolnym korytarzem aby udać się do stołówki.
Przebijałam się przez tłumy ludzi stojących na mojej drodze mówiąc jak
maszyna jedno słowo "Przepraszam". Nagle na mojej drodze coś stanęło.
Nie coś a ktoś.
Oczywiście nie kto inny jak Nicol.
-Yyy...przepraszam.- wyszeptałam, znów i chciałam wyminąć blond dziewczynę
-Przepraszam? Co ty sobie myślisz lamusko?- odparła marszcząc brwi i wydając z siebie parszywy śmiech.
-Nie chciałam, zdarza się tak?- w środku poczułam, że dziewczyna nie odpuści tak szybko.
-Zdarza się? Chyba tylko dla takich frajerów ja ty.- po tych słowach
znów zachichotała i popchnęła mnie na bok.
Chciałam jej oddać ale nie mogłam ponieść się emocjom. Nie mogłam dopuścić się sprowokowaniu.
-Frajerka.- dodała na koniec i odeszła a wraz z nią tłum ludzi śmiejących się ze mnie. Ale ja mogłam to znieść. Myśl która dawała mi siły to to że Harry żyje i mogę go widywać codziennie. Nagle ujrzałam lokowatego stojącego obok szafek. Lekkie zawahanie nie powstrzymało mnie.
-Hej, przepraszam nie przedstawiłam się wcześniej.- odparłam gdy stałam tuż obok niego.Serce waliło mi jak oszalałe.
-Nie ma sprawy- jego uśmiech powodował, że chciałam go pocałować. Jednak momentalnie skarciłam się w myślach.- Harry- odparł i wyciągną rękę.
-Emily.- szepnęłam odwzajemniając gest. Dlaczego to tak cholernie boli? Jeszcze dwa dni temu tonęłam w jego tęczówkach nad brzegiem jeziora a teraz jestem dla niego zwykła obcą osobą.
-Czy my kiedyś się nie spotkaliśmy?- zapytał wpatrując się we mnie Spanikowałam nie widziałam co rbić. Ale wiedziałam jedno nie mogłam uciec.
-Nie, jestem tu pierwszy raz. Przeprowadziłam się bo ojciec dostał nową pracę.- kłamanie szło mi niewiarygodnie dobrze sama się dziwiłam.
-W tej dziurze?- zdziwił się chłopak zamykając przy tym metalowe drzwiczki.
-Tak. Biznesy, nie mieszam się w to- odparłam i ruszyłam za Stylesem wpatrując się w niego jak w obrazek.
-Miał farta. Tutaj nie ma perspektyw. Ludzie uciekają stąd jak tylko mogą.- zatopiłam się w jego głosie. Już nie słuchałam o czym mówi. Jego głos doprowadzał mnie o dreszcze.
-Jednak ty nie uciekasz.- wtrąciłam wpuszczając rumieńca na poliki.
-I tu się mylisz.- odparł zadowolony.- Wyprowadzam się z mamą do Londynu. Dostaliśmy tam mieszkanie po dziadku i atrakcyjną pracę.- jego słowa wbijały sztylet w moje serce. Opuszcza mnie. Szansa, że będziemy znów razem była znikoma. Co ja wygaduję w ogóle jej nie było. stanęłam jak wryta i nie dałam rady zrobić kolejnego kroku.
-Idziesz?- zdziwił się Styles moją rekacją.
-Idź sam. Ja jeszcze muszę pójść do sekretariatu- wymyśliłam na poczekaniu i odwróciłam się na pięcie. Potok łez nawilżał moje policzki a serce łomotało jak oszalałe. To koniec. Już nie będziemy razem. Moja miłość wyjeżdża a ja nie mogę z tym nic zrobić. Malcolm wygrał znowu. Znowu zadał mi ból jakim jest samotność.
&&&
Ostatnie walizki zostały spakowane do taksówki. Z uśmiechem na twarzy zająłem miejsce obok mamy i podałem adres najbliższej stacji kolejowej. Kierowca ruszył a ja w końcu mogłem żyć pełną życia. Ostatni raz moim oczom ukazał się dwór Cower Town a w oknie Emily. Nie wiem dlaczego ale kojarzyłem ją skądś. Najgorsze było w tym wszystkim to że nie wiedziałem skąd. Objąłem ją mocno swoimi dłońmi i przytknąłem do klatki piersiowej.
Brunetka nie spodziewała się tego gestu z mojej strony i dopiero po
chwili odwzajemniła uścisk. Gdy staliśmy tak w tuleni w siebie czułem
fale łez które zalewały moją koszulkę. W tej chwili Em potrzebowała
ciepła, bezpieczeństwa orz spokoju które po części mogła odnaleźć w
moich ramionach. Gdy w końcu oderwaliśmy się od siebie spojrzała na mnie
sowimi oczyma które mówiły dziękuję że tu jesteś. Lekko ująłem jej
twarz w moich dłoniach i posłałem ciepły uśmiech w jej kierunku. Nie
wiem w jakim momencie nasze twarze zbliżały się do siebie. Dzieliły nas
zaledwie centymetry aby nasze usta połączyły się w jedność. Nie
wytrzymałem i zrobiłem pierwszy krok wpiłem się w jej delikatne usta
które miały smak gorzkich łez. Brunetka nagle odepchnęła mnie od siebie i
spojrzała na mnie dotykając ust. Odwróciwszy się na pięcie zmierzała do
wyjścia z pokoju.
-Emily, ja prze...- niestety nie dokończyłem ponieważ Dziewczyna
ponownie wpiła się w mojej usta zachłannie je całując. Biorąc przymusowy
oddech wyszeptałem jej do ucha parę słów. Powodując tym lekki chichot u
Em. Bez zastanowienia chwyciłem ją w swoje silne ramiona i powędrowałem
na górę.
-Pozwól mi się zakochać.- wypowiedziałem te słowa patrząc w
jej złote tęczówki. Zobaczyłem jak rumieńce zalewają jej twarz a
uśmiech sam ciśnie się na usta. Emily bez zastanowienia wpiła się w moje
usta a ja odwzajemniłem pocałunek.
Przebudziłem się cały spocony. Spojrzałem za okno na dworze panowała ciemność. Te wspomnienia, ten pocałunek. To niemożliwe. To nie może być prawdą.
-Emily!- krzyknąłem i już byłem pewien, ze to moja miłość na wieki.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
I oto Epilog. Wyszedł mi nawet spory :) Prawdę mówią nie natrudziłam się nad nim. Jest to połączenie czwartego rozdziału w mniejszym stopniu 11 i 13 oraz dopiski. Wytłuszczoną czcionką zaznaczyłam fragmenty zmienione pochyłą wspomnienie z 11 i 13 ( od słów " Pozwól mi się zakochać") rozdziału a od słów "Nagle ujrzałam lokowatego stojącego obok szafek" to moja inwencja twórcza. Mam nadzieję, że nie spodziewaliście się takiego zakończenia i zaszokowałam was wszystkich. W opowiadaniu uśmierciłam parę osób między innymi Louisa, Harrego, Andreu oraz Malcolma ale oni wszyscy żyją z powodu cofnięcia czasu. Te opowiadanie jest moim taki pierwszym poważnym wcześniejsze to czysta amatorka. Pamiętam jak wpadłam na pomysł. Cieszyłam się jak dziecko, ze takie coś mogłam wymyślić. Aż się dziwię, że minęło prawie 5 miesięcy. Czuję się jakby to było wczoraj. Szczerze mogę powiedzieć, że jestem z tego opowiadania dumna :).
Chcę z tego miejsca podziękować wam za to że byliście czasami częściej czasami rzadziej ale zawsze byliście i komentowaliście mimo moich szantażów :)
Dziękuję za 19 obserwatorów jak dla mnie to dużo :)
Dziękuję za ponad 5500 wejść :)
Dziękuję za 101 komentarzy :) niezła liczba :)
Dziękuję za to że umieszczaliście link do mojego bloga na waszych stronach :)
Oddzielne podziękowania należą się:
~Patki Styles (komentowałaś prawie każdy post dziękuję <3 )
~macia333 ( dawaj częściej te rozdziały bo są boskie <3
Secret Love --> POLECAM )
~Emily Shag
~Lei ( byłaś zawsze i dodawałaś mi kopa na gg. Powiem wam w sekrecie że Lea bała przeczytać się moje opowiadanie :) Nie wiem dlaczego. Myślała, że to horror? Nie wiem. Ale się przełamała i za to jej dziękuję :) I co warto było się bać? )
~oraz reszcie wymieniłam te osoby które były ze mną od samego początku i to pokazywały. Na prawdę chciałabym wymienić każdego ale zajęło by to za dużo czasu mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
Dziękuję również anonimkom które zawsze się pokazywały pod postami :)
Nie jestem dobra w pożegnaniach może dlatego to tak lipnie wyszło :P
Niby jest pomysł na kolejne opowiadanie ale nie wiem co z tego wyjdzie....zobaczymy :) Mogę tylko zdradzić, że pomysł na tytuł już się znalazł "Dziewczyna mojego chłopaka" Lub "Idealna dziewczyna dla mojego chłopaka" od razu mówię to nie jest o homoseksualistach nie chcę tu nikogo urazić ale nie przepadam za takimi typu opowiadaniami :) Jeśli coś się wykluje informacje o tym zamieszczę tutaj.
Póki ono nie powstanie zapraszam was na tą stronkę --->
Imaginy z One Direction jestem tam przyjęta na próbę trzymajcie kciuki aby coś z tego wyszło. Mój imagin zostanie opublikowany w następnym tygodniu prawdopodobnie czwartek :) Zdradzę wam, że będzie o Zaynie :) Na razie nie istnieje na tej stronce jako pełnoprawna autorka bo nie jestem przyjęta ale bądźmy dobrej myśli. I wyszukujcie tam moich prac :) Byłabym bardzo zadowolona gdybyście chociaż jedną z nich skomentowali :)
A i mam prośbę jeśli ktoś to w ogóle czytał mam na myśli opowiadanie proszę skomentujcie abym wiedziała kto to czytał może być nawet pusty kom albo kropka. Zadowolę się nawet jednym słowem czytałam. Nie wymagam od was poematów na pożegnanie. Proszę zróbcie to ten ostatni raz :)
Trochę się rozpisałam :P
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
I bym na śmierć zapomniała. A tak na zakończenie kto czytał bonus świąteczny oto jego druga część :)
Zwarta i gotowa stanęłam w progu salonu opierając się o
framugę drzwi. Delikatnie włożyłam ręce do kieszeni i spojrzał z uśmiechem na
Emili która z zainteresowaniem oglądała telewizję. Tak bardzo za nią tęskniłam. Odchrząknęłam
delikatnie tak aby dziewczyna zobaczyła moją obecność.
-O nie wiedziałam, że jesteś. Zeszłaś tak cicho.- odparła
spoglądając na mnie. Posłałam jej lekki uśmiech i usiadłam na kanapie.
-Jak się spało?-
zapytała ściszając serial który właśnie leciał na ekranie
-Wspaniale …od dawna tak dobrze nie spałam.- moje kąciki ust
od razu poszybowały w górę.
-Jesteś głodna? Na stole jest śniadanie.- zaproponowała Em i wróciła do niezbyt interesującego
serialu. Mimowolnie spojrzałam na
kuchenny stół a następnie na siostrę. Nie miałam ochoty na siedzenie w czterech
ścianach w tak słoneczny dzień. Delikatnie przeczesałam włosy ręką i podniosłam
się z mięciutkiej kanapy kierując się do wyjścia.
-Idę się przejść. Niedługo wracam.- zakomunikowałam
zatrzaskując za sobą drewniane drzwi. Promienie słoneczne prażyły moją skórę od
razu ubolewałam nad tym, że nie zabrałam ze sobą okularów przeciwsłonecznych.
Maszerowałam brukowaną uliczką kierując się w stronę parku. Zielony pejzaż zachwycił moje oczy. Gdy
przeszłam przez metalową bramę miejskiego deptaka moim oczom ukazała się ławka
usytuowana w idealnym miejscu dla mnie. Z daleka od innych ale nie za daleko
cywilizacji. Wygodnie rozsiadłam się na drewnianej ławeczce z oparciem
pomalowanej na kolor soczystej zieleni. Zamknęłam powoli oczy i skierowałam
głowę ku górze opierając ją o wystające oparcie. Odpłynęłam. Lekki wiatr
powiewał moje włosy i powodował
przyjemny dreszczyk. Delikatne muskanie
słońcem rozgrzewało moje blade ciało.
-Przepraszam mogę się dosiąść?- zapytał mnie głos wyrywając
z błogiego rozmyślania. Lekko
przymrużyłam oczy kierując wzrok na osobę stojącą prze de mną. Zmierzyłam od góry do dołu i po chwili
przesunęłam się na róg ławki aby zrobić dla niego miejsce.
-Dziękuję, nie lubię tłocznych miejsc.- odparł zajmując
miejsce i wyciągając z kieszeni telefon.
-To po co spędzasz czas w parku.- odparłam z ironią zezując
w jego stronę. Chłopak odpisał
prawdopodobnie na smsa i spojrzał na mnie pokazując szereg białych zębów.
-Umówiłem się z kimś . Ale chyba ten ktoś nie zamierza
przyjść.- zakomunikował zmieniając pozycję siedzenia. W tym momencie był oparty
jedną ręką o oparcie ławki a jego ciało było skierowane w moją stronę.
-Na co tak się gapisz?- furknęłam po długiej ciszy która
mnie krępowała. Chłopak jedynie się
zaśmiał i skierował swój wzrok na obłoki
które wędrowały po niebie z dość dużą prędkością. Czułam się dość dziwnie jego obecnością i chciałam jak najszybciej ulotnić się z tego miejsca. Bez zastanowienia
wstałam i ruszyłam przed siebie modląc się aby mnie nie zaczepił. Powoli kierowałam się w stronę domu ciesząc
się, że nie muszę wymigiwać się z niezręcznej rozmowy z nim. Gdy na horyzoncie ukazał się dom mojej siostry
z naprzeciwka ku mojemu zdziwieniu pojawił się chłopak z parku. Lekko zdenerwowana zbluźniłam w myślach i szybkim tempem
podeszłam do niego.
-Śledzisz mnie?- krzyknęłam z oburzeniem szturchając go przy
tym w ramię. Mina chłopaka była bardzo zszokowana.
-Ja tu mieszkam.- odparł półtonem wskazując na dom
znajdujący się obok mojego. W tym
momencie poczułam się jak ostatnia kretynka. Napadłam na chłopaka który spokojnie chciał wrócić do
własnego mieszkania.
-Przepraszam.- rzuciłam krótko i chciałam odejść nie
pokazując swojego zażenowania. Niestety chłopak chwycił mnie za rękę a ja pod
wpływem jego siły odwróciłam się.
-Jestem Harry.- zakomunikował z uśmiechem- Nic się nie
stało- dodał po chwili.
-[T.I]- odparłam z rumieńcem na policzkach.
-Na długo przyjechałaś do Emily?- spytał przerywając
krepującą ciszę. To pytanie lekko mnie zdziwiło ale widocznie znali się z moją
siostrą.
-Na całe wakacje.- uśmiechnęłam się sztucznie spoglądając w
jego zielone jak trawa oczy.
-Może chciałabyś się spotkać. Kiedyś.- zapytał niepewnie i
podrapał się w tył głowy.
-Może kiedyś.- odpowiedziałam i
odwróciłam się na piecie kierując się w stronę domu.”Może kiedyś serio [T.I]?
Serio?
Obudziłam się cała w skowronkach. Wygrzebałam się z ciepłego
łóżka. Powoli podeszłam do biurka i chwyciłam czarny flamster. Z żalem serca
skreśliłam ostatnią datę w wakacyjnym kalendarzu. Nawet nie wiem kiedy ten czas
minął. Całe cztery miesiące spędzone w tym miejscu a ja czułem się jakbym tu
mieszkała od dziecka. Po chwili wpatrywania się w kalendarz skierowałam się do
łazienki aby trochę się odświeżyć i wybrać się na 122 randkę z Harrym. Pewnie każdy pomyśli mnie za idiotkę ale
każde spotkanie z nim było prze ze mnie policzone oraz dokładnie opisane. Nie
chciałam aby te piękne chwile uszyły w zapomnienie.Z Harrym byłam już od dwóch
i pół miesiąca. Zakochałam się w nim i kompletnie straciłam dla niego
głowę. Gdy tylko o nim pomyślałam
uśmiech sam nasuwał mi się na usta a w brzuchu grasowało stado motyli. Ale
również miałam świadomość, ze musimy się rozstać a to nastąpi już jutro. Gotowa
wyszłam z toalety i powoli zbiegłam na dół myśląc że zastam w kuchni Emily.
Niestety zauważyłam niewielką karteczkę na stole. Podniosłam ją bez zawahania
czytając treść. „Wezwali mnie do pracy będę wieczorem” Emi. Kolejny dzień spędzony bez mojej siostry. Od miesiąca
wzywają ją do pracy non stop . Nie wiedząc co ze sobą zrobić skierowałam się do
salonu włączając przy tym telewizję. Cały dzień zleciał mi na leniuchowaniu.
Wskazówki zegara dochodziły do godziny 20:00. Parę minut po pełnej godzinie w
całym domu rozniósł się dzwonek do drzwi. Bez zastanowienia pobiegłam aby
otworzyć. W progu staną nie kto inny ja sam Harry. Natychmiastowo na moje
poliki wpłyną rumieniec. Loczek bez zastanowienia przyciągną mnie do siebie
całując namiętnie w usta. Gdy pocałunek dobiegł końca Styles chwycił mnie za
rękę i prowadził w stronę parku. Gdy dotarliśmy na miejsce stanęliśmy przed tą
samą ławką gdzie się poznaliśmy. Do moich oczy napłynęły łzy. Przed oczyma
miałam scenę gdy pierwszy raz się poznaliśmy.
-Harry ja nie przeżyję- wydusiłam z siebie dławiąc się
łzami.
-Spokojnie. Nie płacz. Obiecuję spotkamy się jeszcze.-
odparł ocierając moje słone łzy z policzków.
-Obiecaj mi jedno
Harry.- szepnęłam spoglądając na jego
smutną twarz
-Co tylko sobie życzysz.- odparł całując mnie w czule w
czoło.
-Nie zapomnij mnie. – wyszlochałam wtulając się w jego
ciepłą klatkę piersiową
-Nigdy o tobie nie zapomnę.- w
tym momencie nasze usta złączyły się w jedność.
Ostatnia walizka była dopinana z dużym wysiłkiem. Cała
roztrzęsiona i zapłakana schodziłam na dół ciągnąc pakunek za sobą. Na dole
czekał już Harry wraz z Emily. Uśmiechnęłam się sztucznie przez łzy i po chwili
stałam obok nich.
-To ja zaniosę bagaże do samochodu- odparła Emi wychodzą na
zewnątrz. Loczek stał bez ruchu przyglądając się uważnie. Jego zielone tęczówki
były przepełnione żalem. A w kącikach nabierały się łzy.
-Powiedź coś. Proszę.- wyszeptałam ledwo słyszalnie z powodu
blokady w moim gardle. Chłopak nic nie
mówiąc wpił się w moje spierzchnięte usta. To był nasz ostatni pocałunek. Nasze
łzy spotykały się i łączyły w jedność.
Uderzenia serc wystukiwały własny rytm. Jego ręce wędrowały po cały moim ciele
a ja zatopiłam palce w jego lokach. Nie chciałam go puszczać. Nie teraz. Nagle
Harry przerwał pocałunek i wręczył mi kopertę.
-Otwórz jak będzie w samolocie. Kocham cię [T.I]- odparł na
dowidzenia i opuścił pomieszczenie. Kolejna fala łez zmoczyła moje policzki. Po
chwili wybiegłam z domu nie mogąc spóźnić się na samolot. Cała rozmazana
przebyłam przymusową odprawę i pożegnawszy się wcześniej z siostrą wsiadłam do
samolotu. Widziałam jak Londyn znika w
chmurach a wraz z nim moje serce. Pojedyncza słona kropla układała
nierównomierną strugę na moim policzku. Szybko ją otarłam aby została
niezauważona. Włożyłam swoje ręce do
kieszeni i poczułam zmiętolony kawałek papieru. Bez zastanowienia wyciągnęłam
białą kopertę i spojrzałam na napis „Kochanej [T.I] „ Trzęsącymi się dłońmi otworzyłam ją i
wyciągnęłam list.
Droga [T.I]
Nie mogę uwierzyć, że pakujesz swoje walizki
Tak bardzo staram się nie rozpłakać
Przeżyłem najlepsze chwile i teraz jest najgorszy czas
Ale musimy się pożegnać
Marzę, byśmy mogli być
teraz sami
Jeżeli moglibyśmy znaleźć miejsce do ukrycia się
Sprawić, by ostatni raz, był jak pierwszy raz
Wcisnąć guzik i przewinąć
Więc proszę, nie czyń
tego jeszcze trudniejszym
Nie możemy tego ciągnąć dalej
I wiem, że nie ma niczego, co chciałbym zmienić
Nie obiecuj, że
będziesz pisać
Nie obiecuj, że zadzwonisz
Po prostu obiecaj, że nie zapomnisz, że mieliśmy to wszystko
Ponieważ byłaś moją na wakacjach
Teraz wiemy, że to prawie koniec
To wydaje się jak śnieg we wrześniu
Ale ja zawsze będę pamiętał
Byłaś moją letnią miłością
Zawsze będziesz moją letnią miłością
Twój Harry
Kolejny raz przeczytany list spowodował wzruszenie. Ostatni
już zimny łyk kakao doprowadził, że po moim ciele przeszły dreszcze. Byłam jego
letnią miłością. Tak jak pisało w liście. Nie pisałam, nie dzwoniłam ale
pamiętałam i nadal pamiętam. Kolejne 2 lata spowodowały że moje uczucie do
niego jeszcze bardziej się wzmocniło. Niestety nie mogę już do niego pojechać.
Słowa które powiedział, że jeszcze się spotkamy były rzucone na wiatr. Sława, rozgłos tym teraz żyje. Chłopak który
może mieć każdą był mój i pozostanie mój na wieki. Z żalem serca uświadamiam
sobie, że o mnie zapomniał. Jestem skończonym rozdziałem w jego historii.
-[T.I} Kochanie zejdź i mi pomóż.- nagle głos mojej matki
wyrwał mnie z rozmyśleń. Szybko wyplątałam się z koca i chwyciwszy kubek
zbiegłam na dół.
Radio które
towarzyszyło [T.I] przez całe popołudnie było nadal włączone. Żenujące
żarty prowadzącego zastąpiło popołudniowe notowanie przebojów które
rozchodziło się po całym pokoju. Nagle z głośników radia uszły pierwsze nuty
piosenki pt. „Sammer Love” zespołu One Direction a speaker radiowy zadedykował ją dla
tajemniczej [pierwsza literka twojego imienia] z dopiskiem Pamiętam i nigdy nie
zapomnę.
A teraz już na serio do zobaczenia :)
Żegnajcie Ruda ;*