sobota, 28 grudnia 2013

16."Mimi spokojnie"

&&&

Lekko przymrużyłam oczy, delikatny jedwab oplatał moje ciało. Aksamitna ręka gładziła mój policzek co powodowało u mnie dreszcze. Niezauważalny uśmiech nasuną mi się na usta.  Moje ciało obległy przyjemne dreszcze.
-Harry.- odparłam przeciągając moje ciało.- Przestań.- zachichotałam otwierając usta do pocałunku.
-Kochanie to ja.- melancholijny głos oplótł moje ucho. Od razu poznałam ten głos serce zabiło mi mocniej a oczy otworzyły się momentalnie. Ujrzałam uśmiechniętą kobietę która siedziała na rogu mojego łóżka. Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam w pokoju który przypominał mi lata dzieciństwa. Gwałtownie rozglądałam się po pomieszczeniu nie wierząc w to co widzę.
-Mimi spokojnie.- w moich oczach pojawiła się łza. "Mimi" jedno słowo przywróciło tyle wspomnień. Tak właśnie mówiła na mnie mama i tylko ona.
-Mamo? To na prawdę ty?- wydusiłam przez łzy dotykając jej ramienia. Kobieta jedynie się uśmiechnęła i okryła mnie swoimi ramionami. Tak bardzo potrzebowałam jej uścisku, ciepła, zapachu. Brakowało mi jej i nie mogłam sobie tego wybaczyć. Dzięki niej mogłam dalej żyć. Poświęciła swoje życie dla mnie. Doskonale pamiętam ten moment gdy osłoniła mnie sowim ciałem przed atakiem Malcolma. Człowiekiem który już od moich narodzin chciał nas zniszczyć. Dlaczego? Nie wiem. Delikatnie oderwałam się od rodzicielki aby spojrzeć jej w oczy.
-Jak to jest możliwe?- spytałam drżącym głosem ocierając łzę która spływała po policzku.
-Ja nadal żyję.- odparła rozradowana.- Tutaj.- w tym momencie jej dłoń powędrowała na moją klatkę piersiową. Nagle poczułam delikatny podmuch wiatru powodując dreszcze na moim ciele. Gwałtownie spojrzałam na mamę która zanikała. Wpadłam w panikę, nie wiedziałam co robić. Moje oczy momentalnie się zeszkliły. Kolejny raz ją traciłam.
-Nieee.!- z moich płuc wydobył się przeraźliwy krzyk. Po chwili już nie było tak samo. Pokój  zmienił się w polanę a regały zawalone książkami zastąpili słudzy Malcolma. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam zdezorientowana. Na mojej twarzy pojawiła się wściekłość. Nagle ujrzałam tłum który powoli się rozstępował. Samowolnie przymrużyłam oczy, na horyzoncie pojawił się Upadły oraz mój ojciec. Andre'u snuł się po ziemi. Jego twarz była cała pobijana a ciało wychudzone. W środku poczułam złość i chęć zemsty.
-Nienawidzę cię.- wrzasnęłam. Spowodowało to u niego jedynie śmiech. Kipiąc wściekłością ruszyłam z impetem na niego szykując się do walki. Natychmiastowo zostałam odrzucona z dość dużą siłą.
-Zostaw ją!-  zrozpaczony głos ojca doszedł do mnie. Zrozumiałam w tej chwili, że to nie będzie takie łatwe. Gwałtownie wstałam otrzepałam swoje ubranie z brudnej ziemi i byłam gotowa na kolejny atak.
-Jeśli to zrobisz twój Harry zginie ja twoja żałosna matka.- zamurowało mnie stanęłam jak wryta. Miałam chęć zabić tego brutala lecz zdanie jakie wypowiedział powstrzymało mnie.
-Grzeczna dziewczynka- wysyczał z kpiącym śmiechem.

&&&

-Niall!- wrzeszczałem gdy ujrzałem blondyna siedzącego koło starego rozłożystego drzewa. - Musisz mi pomóc!- wysapałem gdy stałem tuż obok.
-Co się stało? Spokojnie! Po kolei.- chłopak był mocno zaszokowany. Chwycił mnie za ramiona co sprawiło że trochę się uspokoiłem.
-Emily! Została porwana!- to wszystko co udało mi się wypowiedzieć.
-Jak to porwana?- jego  dezorientacja doprowadzała mnie do szału.
-Normalnie! - wrzasnąłem- Gdy poszedłem jej poszukać znalazłem jej telefon cały pobity.- w tym momencie wyciągnąłem z kieszenie potłuczony aparat i pokazałem dla Horana. Chłopak lekko się zdziwił i chwycił się za głowę.
-Choć musimy jej szukać!- powiedział po chwili zastanowienia.- Musisz pokazać gdzie to znalazłeś.- dodał gdy byliśmy w drodze do miejsca znalezienia. Gdy dotarliśmy Nailler kucną przebierając palcami w trawie.
-Co ty do cholery wyprawiasz?- krzyknąłem gdy ten był skupiony na bawieniu się w trawie.
-Próbuję znaleźć twoją dziewczynę!- odpyskował i znów wrócił do poprzedniej czynności. Po dokładnym sprawdzeniu terenu ruszyliśmy przed siebie. Byłem lekko zdezorientowany nie wiedziałem co się dzieje a chłopak był dobry w tropieniu. Zauważał wszystko złamane gałęzie, odciśnięte ślady.
-Gdzie się tego nauczyłeś?- zapytałem niepewnie.
-Ojciec był tropicielem.- odparł krótko i znów zatracił się w poszukiwaniu. Nagle usłyszałem stłumiony głos Emily. Krzyczała, wrzeszczała. byłem pewien, że to ona. Chciałem tam ruszyć pomóc jej ale zostałem powstrzymany.
-Puść mnie! Słyszysz?!- odpyskowałem i wyrwałem się z uścisku blondyna.
-I co zrobisz jak tam pójdziesz? Zabiją cię!- odparł ocucając mnie z amoku. Delikatnie zakradliśmy się aby badać całą sytuację naszym oczom ukazała się tłum ludzi który zasłaniał nam wszystko.
-Co to jest?- usłyszałem półszept Nialla.
-To słudzy Malcolma.- odparłem krótko.
-Kogo?- zdziwił się a ja byłem zmuszony aby mu wszystko wytłumaczyć.
-To jest bardzo skomplikowane. Nie mam czasu aby ci to tłumaczyć. Emili jest kimś kto musi ukrywać swoje prawdziwe ja. Niestety ktoś się o tym dowiedział. I teraz jest w niebezpieczeństwie. Ktoś chce ją zabić. A tym kimś jest Malcolm. - powiedziałem na jednym wydechu myśląc, że to wystarczy. Nagle poczułem jak toś mnie ciągnie do tyłu. Następnie krzyk Nialla doszedł do moich uszy i zacichł. Spanikowałem chciałem się wyrwać ale zostałem uderzony ostrym narzędziem w tył głowy tracąc przytomność.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Okej zostanę za dużo mam pomysłów na to opowiadanie aby je skończyć. Tylko dlaczego jest tak mało komentarzy? Proszę komentujcie. To dla mnie ważne. I napiszcie czy chcecie drugą część bonusu :). Czekam na KOMENTARZE.

5 kom= nowy rozdział.

środa, 25 grudnia 2013

BONUS na święta :)



Zimny deszcz wystukiwał melodię o szybę a powiew lekkiego wiatru kołysał koronami drzew na wszystkie strony świata.  Krajobraz za oknem był nieprzyjazny, zimny i mokry.  Siedząc owinięta wytartym kocem na marmurowym parapecie myślałam o panującej szarej, nudnej rzeczywistości. Kolejny łyk gorącego kakao zwilżył moje spierzchłe usta i pozwolił poczuć lekkie ciepło w środku, które spowodował gęsią skórkę na moim ciele. Owinąwszy się kocem po sam czubek nosa oparłam głowę o szybę i wypuściłam ciepłe powietrze powodując parę na szkle.  Mimowolna łza spłynęła po bladym policzku a za nią następna tworząc czarną od tuszu smugę.  Kolejny raz z żalem w sercu spojrzałam na list leżący na łóżku, który był już dość zgnieciony i sfatygowany.  Nagle kolejna fala łez zmoczyła moje Poliki. W oddali było słychać stłumiony głos radia, który umilał mi moje cierpienie.  Lecz nawet głupkowate żarty płynące z ust prowadzącego nie doprowadziły mnie, chociaż do nawet lekkiego uniesienia kącików ust. Po pewnym czasie mój wzrok utkną w martwym punkcie a umysł oddał się nostalgii i powrócił do wspomnień, które sprawiały największy ból.  

-Mamo! Pośpiesz się! Zaraz spóźnimy się na samolot!- Cała podekscytowana czekałam na mamę, która oczywiście jak zawsze się nie śpieszy. Tupot moich stóp rozchodził się po całym salonie. Co raz mój wzrok wędrował na zegarek, co powodowało jeszcze gorsze zdenerwowanie u mnie.  Zmęczona przemierzeniem ponad kilometra, który przemierzyłam chodząc w tą i powrotem spoczęłam wygodnie na walizkach ustawionych pod drzwiami.
-Mamo! Masz zamiar kiedykolwiek wyjść z tej łazienki!- Gdy wykrzyczałam ostatnie słowo usłyszałam charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi.  Na horyzoncie pokazała się wyczekiwana od 20 minut kobieta, która musiała mnie zawieść na lotnisko.  Bez zawahania stanęłam na równe nogi i chwyciwszy jedną z walizek poniosłam ją do auta.  Po zapakowaniu sporej liczby bagażu wsiadłam do samochodu i byłam gotowa na podróż mojego życia a mianowicie miałam spędzić całe wakacje w Londynie u mojej siostry. Wyjazd planowałam już od pół roku, aby wszystko było zapięte na ostatni guzik. Odliczanie miesięcy, tygodni oraz dni powodowały u mnie falę szczęścia. Przekręcony kluczyk w stacyjce, wciśnięcie gazu, zmiana biegu, uśmiech na ustach i moja podróż się zaczęła.  Drogę na lotnisko umilała mi muzyka lecąca z telefonu oraz krajobraz mijany z szybką prędkością. Nie wiedząc, kiedy auto zaparkowało pod wielkim strzelistym budynkiem z napisem ”Lotnisko”. Wyskoczyłam jak poparzona kierując się do bagażnika w celu wyciągnięcia bagaży. Z lekkim trudem i pomocą mamy doczłapałam się na halę główną gdzie od razu zobaczyłam wielką tablicę przylotów i odlotów samolotów.  Dokładnie lustrowałam elektroniczną plansze szukając jednej nazwy i godziny. Nagle wszystkie literki wraz z cyferkami zaczęły się zmieniać w niesamowicie szybkim tempie.  Londyn---14:, 25 gdy moje oczy ujrzały ten napis uśmiech sam nasuną mi się na usta.  Odwróciłam się do mamy, aby się z nią pożegnać i udać się na odprawę a następnie wsiąść w samolot.
-Musisz wyjeżdżać?- Zapytała smutna rodzicielka ocierając pojedynczą łzę spływającą po jej rumianym policzku. Bez zastanowienia wtuliłam się w jej ramiona, aby pokazać dla niej, że dla mnie też to nie jest łatwe.
-Te cztery miesiące zlecą za nim się obejrzysz.-  Odparłam odrywając się od niej. Posłałam lekki uśmiech i ruszyłam przed siebie.
-Uważaj na siebie! Ubieraj się ciepło. I pamiętaj, że cię kocham!- W oddali można było usłyszeć załamujący się głos drobnej kobiety, która machała mi na pożegnanie.  Podchodząc do metalowej bramki poczułam jednak tęsknotę za mamą. Nigdy nie rozstawaliśmy się na tak długo. W sercu poczułam lekki żal, że nie mogę mieć dwóch osób przy sobie na raz siostry i matki.
-Poproszę o położenie walizki na taśmę- nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos mężczyzny. Postawny facet, który obsługiwał dość sporą maszynę, która była dla mnie nie do pojęcia zmierzył mnie wzrokiem i stanowczo odchrząkną czekając aż wykonam jego polecenie.  Z dość dużymi oporami usadowiłam wielką skórzaną torbę na taśmę a sama przeszłam przez miliony bramek gdzie zostałam doszczętnie sprawdzona. Po dość niemiłych czynnościach w końcu zasiadłam w wygodnym fotelu, który był usadowiony przy oknie i oddając się widokom, które mogłam podziwiać za szybki.  Lecą w chmurach czułam się jak ptak, który uczył się pierwszy raz latać. Cudowne uczcie przerwał komputerowy głos, który kazał zapiąć pasy z powodu lądowania. Niechętnie uczyniłam wydane polecenia i czekałam aż maszyna wyląduje.  Nasadziłam okulary słoneczne na nos i ostrożnie zeszłam z niewielkich schodków, które prowadziły na rozgrzany beton. Kierując się do oszklonego budynku miałam lekkie obawy przed tym, że Sophie zapomniała o moim przyjeździe. Wziąwszy cały mój podręczny bagaż ruszyłam na ławki, które były usytuowane naprzeciw strzelistej fontanny.  W połowie drogi zaskoczyła mnie drobna brunetka uśmiechnięta od ucha o ucha. Bez zastanowienia przytuliłam ją z całych sił nie mając ochoty wypuszczać z rąk.
-Em…[T.I] nie chce nic mówić, ale mnie dusisz.- Odparła z lekkim trudem a ja od razu się od niej odkleiłam
-Przepraszam się, ale tak się za tobą stęskniłam.- Kolejny uśmiech powędrował w jej kierunku.
-Choć podróż była męcząca musisz pewnie odpocząć.- Stwierdziła i chwyciwszy jeden z moich pakunków ruszyła przed siebie.  Zachwycona całą manufakturą Londynu nie mogłam przestać się zachwycać.  Mijające uliczki, domu, sklepy, parki miały w sobie pewną magię, która skradła mi serce. Z żalem zaparkowaliśmy pod domem So. Moim oczom ukazał się niewielki domek, do którego prowadziła brukowana alejka przyozdobiona kwiatami i małymi latarniami. Rolę płotu spełniał precyzyjnie przycięty żywopłot a trawnik był urozmaicony niewielkimi kwiatkami oraz drzewami, które dawały cień.
-Piękny dom.- Szepnęłam pod nosem, ale na tyle głośno, aby mogła to usłyszeć brunetka. Dziewczyna nic nie odpowiedziawszy zaprowadziła mnie do mojego tymczasowego pokoju, który był umeblowany tak jak lubię. Duże łóżko zaścielone fioletową narzutą wraz z kolorowymi poduszkami oraz kilka regałów na ubrania i kosmetyki. Całe pomieszczenia rozświetlało duże okno. Bezwarunkowo moje ciało opadło na perfekcyjnie posłane łóżko a usta wypuściły powietrze. To moja bajka pomyślałam i byłam gotowa na najpiękniejszą przygodę w moim życiu. 

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Postanowiłam że coś wyskrobię na te święta ale się nie udało. Ale chciałam dodać notkę i oto i ona. Dodałam imagin prawdę mówiąc pierwszą część opowiadania które wysłałam do zgłoszenia na pewną stronkę :). Jeśli chcecie kolejną część tej historii  piszcie w komentarzach a ja stworzę odpowiednią zakładkę i tam będą ujawniać się takie cudeńka :). Jeszcze nie postanowiła  co zrobię z opowiadaniem "Pozwól mi się zakochać" może przerobię tą stronkę na imaginy a może będzie to i to na prawdę nie wiem muszę się zastanowić. Mam nadzieję, że mi to ułatwicie wypowiadając się na ten temat. Do zobaczenia z nową dawką informacji co i jak już w weekend :) 

Ruda ;*

piątek, 20 grudnia 2013

15."To było prawie pół roku temu."

&&&

Ciężkie powieki opadały mi z coraz to większą częstotliwością. Przez całą noc czuwałem nad naszym bezpieczeństwem. Powoli podniosłem swoje obolałe ciało rzuciłem spojrzeniem na śpiąca Emili i usadowiłem się przy kupce szarego popiołu. Z  nudów grzebałem patykiem w wypalonym ognisku obserwując uważnie zachowaniu blondyna. Chłopak stwarzał pozory miłego i przyjaznego chłopaka ale było coś w nim niepokojącego. Gdy usłyszałem donośne przeciągnięcie się Nialla powróciłem do żywych i stworzyłem pozory normalnego nastolatka. Gdy nasz rówieśnik poderwał energicznie z zimnej podłogi na jego twarzy było widać lekkie zaskoczenie. Tak jakby się zdziwił, że nie śpię.
-Emm....Cześć.- mruknął niewyraźnie pod nosem i podrapał się po blond czuprynie. Kolejny raz przeciągną swoje zastygnięte kości i podszedł w moją stronę.- Przepraszam cię ale muszę zatelefonować- odparła i ruszył przed siebie po drodze wyciągając telefon. oparł się o stara korę drzewa i spoglądając na mnie wydusił sztuczny uśmiech przytykając aparat do ucha. W mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli na minutę. Mogłem pozwolić aby dla Emili stała się krzywda. Musiałem ją chronić w każdy możliwy sposób. Wlepiłem swój tęgi wzrok na chłopaka który przez ostatnią minutę konwersował z nieznaną mi osobą.
-Witaj kochanie.- usłyszałem przyjemny głos który od razu poprawiał mi humor. Od razu odwróciłem się w stronę brunetki witając są soczystym całusem.
-Wyspałaś się?- zapytałem oplatając jej chłodne ciało i sadzając na sowich kolanach. Dziewczyna odpowiedziała mi uśmiechem i skinieniem głowy. Po krótkiej ciszy aksamitna dłoń Emi powędrowała w moją stronę odgarniając niesforne kosmyki opadające na moje czoło.
-Hej Harry co jest?- nagle jej dłoń znalazła się przy moim podbródku a wzrok wlepiony był  w moje tęczówki. Zauważyła to, że nie odpowiadam na jej miłe pieszczoty i unikam jej wzroku.
-Musimy pozbyć się nowego.- powiedziałem krótko i spojrzałem na chłopaka który szedł w naszym kierunku.
-Niall!...Jak się spało?-  dziewczyna podniosła się z moich kolan i zajmując miejsce obok mnie splotła nasze dłonie.

&&&

Ranek miną nam na pogawędkach. Przekonałem się co do Nialla. Pomimo wykonywanych telefonów wydawał się przyjaznego znajomego.
-Muszę się przejść. Zaraz wracam.- Em posłała mi ciepły uśmiech pocałowała w policzek i oddaliła się od nas powolnym krokiem. Z moich ust nie schodził uśmiech. Nadal w głębi duszy nie mogłem uwierzyć, że mam przy sobie tak wspaniałą dziewczynę jak Emi.
-Zakochałeś się po uszy.- odparł chłopak lekko się uśmiechając. Spojrzałem tylko na niego z iskierkami w oczach a on już znał odpowiedź.- To opowiadaj. Jak się poznaliście.- ciekawość Niall dała za wygraną. Na to pytanie zrobiło mi się ciepło w środku zawsze lubię wracać do tych wspomnień.
-To było prawie pół roku temu dokładnie cztery i pół miesiąca temu. Kolejny nudny dzień w szkole odmienił się w coś pięknego. Spóźniony biegłem do szkoły kiedy nagle na nią wpadłem. To było jak grom z jasnego nieba. Nie spodziewałem się tego. Gdy ujrzałem ją po raz pierwszy poczułem się inaczej. Lepiej! Można powiedzieć, że zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Połączyła nas tragedia a mianowicie śmierć mojego przyjaciela. Zmarł trzy miesiące temu. Do tej pory żałuję, że mu nie pomogłem i nie powstrzymałem go od tego co zrobił. Gdybym tylko powiedział NIE Louis siedziałby teraz z nami i śmiał się z głupich żartów.- Mała łza spłynęła po moim policzku. Sam nie wiem dlaczego opowiedziałem całą historię pomijając jeden fakt dla chłopaka którego znam od wczoraj.
-Łoł...stary nie widziałem. Przepraszam.- blondyn lekko się mieszał i wlepił swój wzrok w trawę.
-Nie musisz . Nie wiedziałeś.- usprawiedliwiłem go i posłałem lekki uśmiech. - Tak na prawdę jesteśmy tu dla tego, że nasz związek nie jest akceptowany.- nie wiedzą dlaczego palnąłem na poczekaniu co zaszokowało mojego towarzysza. Chłopak pokiwał znacząco głową i wziął głęboki oddech.
-Moi rodzice od kilku lat się kłócili. Żyli w toksycznym związku tworząc ich zdaniem szczęśliwą rodzinę. Co noc słyszałem ich kłótnie i odgłosy bójki. Nienawidziłem tego. Nagle pewnego dnia ojciec nie przyszedł do domu. Zaginął. Nie ma go już 11 lat. Matka się załamała pomimo tego że ją bił. Popadła w depresję. Byłem bezradny. Miesiąc temu znalazłem coś co dało im nadzieję na lepsze życie. Postanowiłem go odnaleźć dlatego teraz tu jestem.- zszokował mnie. Ufał mi w takim stopniu aby to wszystko powiedzieć. Poczułem do niego w pewnym stopniu zaufanie. Tak na prawdę nie wiedziałem co powiedzieć. Skarciłem się w myślach za podejrzenia które kierowałem na jego osobę.
-Więc obaj mamy bagaż doświadczeń.- odparłem podsumowując to co teraz sobie powiedzieliśmy.- Mam nadzieję, że znajdziesz ojca.- uśmiechnąłem się lekko aby dodać otuchy dla chłopaka.
-A ty zaznasz akceptacji u innych .- odparł i wstał aby wyprostować nogi. Mimowolnie spojrzałem na zegarek dochodziła już dwudziesta a Emi poszła około szesnastej. Te cztery godziny minęły bardzo szybko. Lekko się zdenerwowałem brakiem obecności dziewczyny która już dawno powinna być z nami.
- Pójdę poszukać Emily.- odparłem do Nialla i ruszyłem w tym samym kierunku co dziewczyna. Aby się upewnić czy brunetka jest cała i zdrowa postanowiłem do niej zatelefonować. Wybrałem numer i kliknąłem zieloną słuchawkę. Kolejne głuche sygnały doprowadzały mnie do szału. Nagle usłyszałem charakterystyczną muzykę telefonu dziewczyny i zacząłem jej szukać. Nagle poczułem wibracje pod moim butem gdy spojrzałem w dół ujrzałem pobitą komórkę Ems drżącymi dłońmi podniosłem aparat i pobiegłem w stronę polany na której siedział Nialler.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Przybyłam z nowym rozdziałem. Który napisałam jako prezent świąteczny dla was. Przyznaję się miałam inny pan na ten rozdział ale wyszło inaczej. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Piszę ten rozdział ze smutkiem ponieważ zgłosiłam się na pewną stronę z opowiadaniami (imaginami) z zapytaniem czy mogę dołączyć i niestety zostałam odrzucona zrobiło mi się smutno bo oznacza to że nie podoba im się moja twórczość i jestem kiepska w tym co robię. I dlatego się zastanawiam czy nadal ciągnąć moją karierę "pisarską". Po świętach poinformuję was czy zawieszam się w pisaniu czy nadal pozostanę w blogosferze jako "pisarka" czy tylko czytelniczka. A więc:


Życzę Wam wesołych, spokojnych, pełnych miłości świąt. Aby pierwsza gwiazdka przyniosła wam pod choinkę wymarzone prezenty. Oraz abyście spędzili te miłe chwile w gronie rodzinnym. Jeszcze raz Wesołych Świąt. :)
Życzy Ruda;* 

A jeszcze jedno bym zapomniała. Jeśli masz chęć stworzyć coś z kimś. Masz dość solowej kariery pisarskiej. Zgłoś się na ten adres e-mail a dziewczyna z chęcią podejmie się współpracy z tobą. tysia909@wp.pl  Odważ się i Ty! :)

piątek, 13 grudnia 2013

14."Harry? Boje się...."

 &&&

Pałac Malcolma

Mężczyzna maszerował po salonie z zadowoloną miną. W szklanej kuli obserwował każdy ruch wykonany przez nastolatków. Widział jak oboje wtuleni w siebie potrafią cieszyć się w takiej sytuacji. Pod wpływem emocji z całym impetem zbił szklaną kulę i zaczął śmiać się histerycznie. Podszedł do snującego się z bólu Andre'u i poklepał go po policzku. Następnie ruszył w kierunku strzelistego okna i wyszeptał tylko jedno słowo.
-Zabić- nagle wszystkie pary oczu skierowały się na jednego sługę który zaśmiał się i wyszedł klaszcząc przy tym.

&&&

Emily kurczowo trzymała moją rękę. Jej twarz stała się jeszcze bladsza a ja nie wiedziałem czego się spodziewać. Gałęzie szeleściły coraz mocniej.
-Harry? Boje się....- wyszeptała drżącym głosem przytulając mnie.
W środku poczułem ciepło lecz musiałem zachować ostrożność. Nagle młody mężczyzna wyłonił się za krzaków. Nie patrząc na postać byłem pewien że to Malcolm z impetem ruszyłem na niego z pięściami.
-Ej...już idę okej? Spokojnie!- te słowa ocuciły mnie i spostrzegłem strach w oczach chłopaka.
-Przepraszam. Myślałem, że to ktoś inny.- lekko się zmieszałem. Nie wiedziałem jak zachować się w takiej sytuacji.
-Nie, to moja wina nie powinienem się zakradać. Jestem Niall.- blondyn z uśmiechem na ustach wyciągną w moją stronę rękę.
-Harry- odparłem krótko. Po chwili spojrzałem na Em która podeszła do nas.
-Jestem Emily.- zakomunikowała i od razu wtuliła się we mnie. Prawdę mówiąc lekko mnie to zdziwiło lecz bez żadnych oporów odwzajemniłem uścisk. Chłopak lekko odchrząkną  przerywając nam. Dziewczyna gwałtownie oderwała się ode mnie. Nie chciała pokazać tego że się bała lecz ja potrafiłem to zauważyć.
-Zostaniesz z nami?- zaproponowałem gdy przez chwilę staliśmy w milczeniu
-Nie chcę wam przeszkadzać.- po zachowaniu Niall wiedziałem, że chciałby zostać razem z nami lecz nie chciał tego okazywać. Spojrzałem porozumiewawczym wzrokiem na dziewczynę.
-Nie będziesz nam przeszkadzać. Przyda nam się towarzystwo. Zostań ognisko jest duże.-  Em chyba zrozumiała że czekałem aż ona zaproponuje chłopakowi aby z nami został.
- W takim razie z miłą chęcią.- na twarzy blondyna zagościł uśmiech. Po chwili wszyscy grzaliśmy się przy ciepłych płomieniach buchających z ogniska.

&&&

-Dlaczego tu jesteście?- te pytanie lekko mnie zdezorientowało. Chłopak którego znamy zaledwie półtorej godziny pyta o tak dyskretne rzeczy. Spojrzałem jedynie na Emi która była lekko zszokowana i poddenerwowana.
-Postanowiliśmy spędzić noc w lesie.- wymyśliłem na poczekanie i oplotłem ramieniem brunetkę która od razu się rozluźniła i posłała mi ciepły uśmiech.
-A wy to chyba jesteście razem?- zapytał niepewnie chłopak patrząc się w buchające płomienie. Na to pytanie nawet ja chciałbym znać odpowiedź. Kolejny raz mój wzrok powędrował w kierunku dziewczyny która już mnie uprzedziła z tym.
-Tak jesteśmy razem.- odparła cała rozpromieniona wpijając się w moje usta. Od razu odwzajemniłem pocałunek. Nagle chłopak wstał i ruszył do pierwszego lepszego drzewa opierając się o nie. Po chwili wyciągną telefon i zatelefonował. Nie obchodziło mnie to ponieważ byłem zatopiony w malinowych ustach brunetki.
-Pójdziemy się przejść?- odparłem odrywając się od niej. Em jedynie pokiwała głową i chwyciwszy moją rękę wstała ciągnąc mnie za sobą.
-Idziemy nad jezioro zaraz wracamy.- zakomunikowałem gdy Niall zbliżał się do nas. Chłopak jedynie skiną głową i usiadł wygodnie przy ognisku.

&&&

Granatowe niebo idealnie odzwierciedlało srebrzyste gwiazdy które zatapiały się w złotych tęczówkach dziewczyny. Srebrny księżyc odbijał się w tafli jeziora oświetlając nasz twarze. Oparty o drzewa szeptałem dziewczynie miłe słowa które powodowały u niej radość. Delikatnie pieściłem jej szyję lekkimi pocałunkami a opuszki palców wędrowały po całym ciele brunetki.
-Harry?- Em lekko szepnęła mi do ucha moje imię co spowodowało u mnie lekki dreszczyk
-Mmmm....- burknąłem nie odrywając moich warg od jej ciała
-Harry musimy porozmawiać.- kobieta powoli odpychała mnie od siebie patrząc w moje oczy.
-Co się stało?- trochę się zmartwiłem objąłem jej twarz w moje ciepłe dłonie.
-Nie podoba mi się ten cały Niall.- odparła krótko podchodząc do brzegu jeziora oraz oplatając się ramionami.
-Co masz na myśli? Tylko mi nie mów że to sprawka Malcolma.- natychmiastowo podszedłem do niej przytulając od tyłu. Powoli położyłem swój podbródek na jej ramieniu.
-Nie wiem. Harry nie wiem już co mam  myśleć. Może jestem tylko przewrażliwiona. Ale nie chcę cię stracić.- nagle Emily odwróciła się do mnie przodem i delikatnie musnęła moje wargi.
-Z tobą mogę uciekać całe życie.- odparłem i kolejny raz nasze usta się złączyły.

&&&

Po godzinnym spacerze wróciliśmy aby trochę się ogrzać. Gdy dotarliśmy na miejsce blondyn już spał. Rozesłałem ciepły koc z dala od buchających iskier i ułożyłem się wygodnie na wytartym kocu. Dziewczyna nie zastanawiając się ułożyła się obok mnie od razu zasypiając a ja wraz z nią.

&&&

W środku nocy obudził mnie donośny głos chłopaka. Lekko przetarłem oczy i uniosłem głowę ku górze. Zauważyłem siedzącego Niall przy wygasłym ognisku rozmawiającym przez telefon. Niestety nie mogłem usłyszeć całej rozmowy ale to mi wystarczało aby wzbudził u mnie spore podejrzenia. Po zakończonej rozmowie blondyn zajął swoje miejsce po chwili zasypiając. Jednak ja nie mogłem tego uczynić. Do samego świtu obserwowałem chłopaka nie spuszczając go z oczu.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Ostatkami sił postanowiłam coś wyskrobać. Jak wam się podoba? Czekam na komentarze! I wiecie co macie robić aby był kolejny rozdział :)

piątek, 6 grudnia 2013

13. "Pozwól mi się zakochać"

&&&

Ostatkami sił w nogach zbiegłem na dół aby ratować Emili nie wiedząc jeszcze przed przed kim muszę stawić czoła. Gdy byłem już na dole zmierzyłem do salonu. powolnym krokiem kierowałem się do głównego pomieszczenia. Dokładnie lustrowałem każdy kąt aby nie zostać zaatakowanym. Nagle moim oczom ukazała się trzęsąca się dziewczyna skulona w kącie. Gdy podszedłem bliżej delikatnie dotknąłem jej ramienia które gwałtownie się wzdrygnęło. Brunetka ujrzawszy mnie wtuliła się w moje ramiona i nie wiedząc dlaczego zaciągnęła się zapachem starej koszuli którą miałem na sobie. Spowodowało to falę łez moczących moją szyję. Nie świadom całej zaistniałej sytuacji oderwałem ją od siebie i spojrzałem w oczy błądzące po pokoju.
-Emily?! Co się do cholery dzieje?- zapytałem marszcząc brwi. Em mimowolnie spuściła głowę i otarła resztki słonych kropli z policzków.
-Miałam wizję...- odparła krótko
-Wizję? Jaką znowu wizję?- z każdym dniem dowiadywałem się nowych rzeczy o dziewczynie którą kocham.
-Teraz nie ma czasu na tłumaczenia!- odkrzyknęła wyrywając się z mojego uścisku.- Malcolm ma mojego ojca. On żyje! I wie gdzie jesteśmy. Wykorzystał mój włos na zlokalizowanie mnie. Nas.- po chaotycznej wypowiedzi dziewczyna pobiegła na górę a ja cały osłupiały stałem jak ostatni idiota. Po chwili ocknąwszy się ruszyłem za nią wiedząc że to będzie długa i ciężka rozmowa. Powoli uchylając drzwi zobaczyłem, że Em siedzi na łóżku i ogląda zdjęcie bez żadnego zastanowienia wszedłem do sypialni o spowdowało upuszczenia fotografii i zbicie szkła przez brunetkę.
-Co narobiłeś?- usłyszałem na dzień dobry
-Przepraszam. Nie chciałem.- wydukałem trochę zmieszany.
-Zostaw.- odburknęła gdy chciałem pomóc zbierać rozbite szkło.
-Emily! Powiesz w końcu o co ci chodzi! Od ostatniej nocy zachowujesz się jak bym był twoim wrogiem a tak nie jest!- nie wytrzymałem musiałem coś zrobić. Musiałem dowiedzieć się dlaczego dziewczyna którą dążę sympatią zachowuje się jak bym był trędowaty.
-Po prostu ta noc nie powinna się wydarzyć.- stało się. Zabolało. Jedynie zdanie którego nie chciałem usłyszeć.
-Rozumiem.-odparłem krótko siadając na łóżku.
-Cieszę się, że zrozumiałeś to.- tak zrozumiałem powiedziałem sobie kpiąco w myślach.  Otarłem pojedynczą łzę i odwróciwszy się posłałem jej lekki uśmiech który odwzajemniła.
-Musimy uciekać! Malcolm ze swoją świtą już tu jadą. W wizji powiedział , że chce dopaść ciebie i mnie.-kiwnąłem porozumiewawczo głową i zacząłem się zbierać. Katem oka zobaczyłem zdjęcie które wcześniej oglądała Em. Widniała tam szczęśliwa para całująca się z dopiskiem " Nie zapomnij mnie Jack". Od razu skojarzyłem fakty i uświadomiłem sobie, ze nie mam u niej szans. Spakowawszy ostatnie rzeczy zszedłem na dół i zacząłem nakładać kurtkę. 
-Nałóż tą.- krzyknęła nagle Emily rzucając czarny materiał w moim kierunku.
-Dlaczego?- spytałem zdziwiony.
-To zdemaskuje twój zapach.- odparła i wyszła na dwór a ja tuz za nią.
Za domem znajdował się ogromny las ku mojemu zdziwieniu zmierzaliśmy w jego kierunku. Nie zadając  niezbędnych pytań szedłem za dziewczyną słuchając odgłosów przyrody. Maszerowaliśmy dość szybkim tempem jak na drobną dziewczynę co mnie mocno zaszokowało.
-Trochę wolniej . Nie jestem ze stali.- powiedziałem zaspany nie wytrzymując tępa.
-Przepraszam. Zapomniałam, ze ludzie się męczą.- odparła z lekką kpiną w głosie.
-To znaczy....- chciałem wygłosić piękną teorie na temat Cherubinów ale mi przerwano. Jak zwykle.
-Tak to znaczy, ze Cherubin się nigdy nie męczy.-  dodała i maszerowała dalej nie zwalniając tępa co mnie mocno poirytowało.

&&&

Zmrok

Po całodniowej wędrówce w końcu zapadał zmrok. Oczywiście prze ze mnie musieliśmy zatrzymać się na noc i rozpalić ognisko bo  przecież Cherubiny widzą w ciemności. Ostatkami sił przywlokłem gałęzie i konary aby rozpalić ognisko które po kilku minutach płonęło i buchało ciepłym płomieniem. Nastała niezręczna cisza która panowała przez cały dzień. w końcu postanowiłem odważyć się i zadać kilka pytań.
-Em....-zacząłem niepewnie
-Mmmm...- odburknęła nie podnosząc wzroku
-Czy tylko ty masz wizję.- najpierw chciałem zadać proste pytania a później przejść do tych trudniejszych.
-Nie. To jest mój dar który został przekazany przez mojego ojca. Gdy dla Cherubinów narodzi się dziecko matka wraz z ojcem przekazują dla dziecka swój dar.- opowiadała  to z taką starannością aby każde wypowiedziane przez nią słowo było magiczne.
-Co dostałaś po swojej matce.- wiem że pożałuję tego pytania ale ciekawość wygrała
-Moja mam odeszła gdy miałam 11 lat. Bardzo przeżyłam jej śmierć. Ale dzięki niej teraz tu jestem.- z jej oka polecała pojedyncza łza.- Dała mi najpiękniejszy dar. Dar ocalenia życia. Potrafię cofnąć czas, cofnąć czyjąś śmierć lecz ta osoba nic nie będzie pamiętać.- gdy wypowiedziała ostatnie słowo spojrzała na mnie lekko podnosząc swoje kąciki ust ku górze.
-Twoja mam musiała cię kochać ponad życie.- dodałem nie wiedząc jak zareagować na zaistniałą sytuację. Dziewczyna lekko skinęła głową i powoli ułamała kawałek  trawy bawiąc się nim.
-Emily? Czy Jack był dla ciebie kimś ważnym?- zapytałem potrafiłem zebrać w sobie tą odwagę i zrobić to. Brunetka spojrzała na mnie natychmiastowo paraliżującym wzrokiem.
-Skąd wiesz?- wydukała
-Zobaczyłem fotografię.- odparłem usprawiedliwiając się. Em ciężko westchnęła i potarła dłońmi o kolana.
-Jack to wyjątkowa osoba. To było 4 lata temu. Byliśmy sobie pisani. Kochaliśmy się. Był Upadłym ale gdy mnie poznał chciał się zmienić. Nie chciał wyrządzać już zła. Chciał być dobrym dla mnie i dzięki mnie. Lecz Malcolm nie akceptował tego. Próbował nas rozdzielić aż w końcu mu się udało. Zabił Jack'a na moich oczach.- fala łez popłynęła z jej oczy. "Palant" pomyślałem dlaczego ja doprowadzam tą dziewczynę do łez. Dlaczego? Bez zastanowienia podszedłem do niej i wtuliłem ją w moje ramiona. Teraz już wiem dlaczego Emily zaciągała się ubraniami które mi dała. Były Jack'a. Powoli odsuwajac się ode mnie przetarła oczy i spojrzała na mnie.
-Dlaczego już nigdy więcej nie pozwolę osobie którą pokocham być ze mną.- w tym momencie zrozumiałem jej zachowanie z rana. To wszystko wyjaśniało.
-Pozwól mi się zakochać.- wypowiedziałem te słowa patrząc w jej złote tęczówki. Zobaczyłem jak rumieńce zalewają jej twarz a uśmiech sam ciśnie się na usta. Emily bez zastanowienia wpiła się w moje usta a ja odwzajemniłem pocałunek.  Nagle usłyszałem odgłos łamiącej się gałęzi.
-Kto tam jest?- krzyknąłem i poczułem jak Em trzęsie się ze strachu.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Dziś Mikołajki wiec oto i prezent nowy rozdział. te 8 komentarzy to na prawdę coś. Dziękuję. Nigdy nie dostała aż tyle:). Jak chcecie to potraficie. Wiem, że mam dużo czytelników anonimowych ale to nie to samo jak pojawi się komentarz pod postem. Od razu daje powera do pracy. Dziękuję za nominacje ale nie uczestniczę w tym.

Piszcie jak wam się podoba rozdział.No i reszta zależy od was czy to nie ostatni rozdział.