środa, 25 grudnia 2013

BONUS na święta :)



Zimny deszcz wystukiwał melodię o szybę a powiew lekkiego wiatru kołysał koronami drzew na wszystkie strony świata.  Krajobraz za oknem był nieprzyjazny, zimny i mokry.  Siedząc owinięta wytartym kocem na marmurowym parapecie myślałam o panującej szarej, nudnej rzeczywistości. Kolejny łyk gorącego kakao zwilżył moje spierzchłe usta i pozwolił poczuć lekkie ciepło w środku, które spowodował gęsią skórkę na moim ciele. Owinąwszy się kocem po sam czubek nosa oparłam głowę o szybę i wypuściłam ciepłe powietrze powodując parę na szkle.  Mimowolna łza spłynęła po bladym policzku a za nią następna tworząc czarną od tuszu smugę.  Kolejny raz z żalem w sercu spojrzałam na list leżący na łóżku, który był już dość zgnieciony i sfatygowany.  Nagle kolejna fala łez zmoczyła moje Poliki. W oddali było słychać stłumiony głos radia, który umilał mi moje cierpienie.  Lecz nawet głupkowate żarty płynące z ust prowadzącego nie doprowadziły mnie, chociaż do nawet lekkiego uniesienia kącików ust. Po pewnym czasie mój wzrok utkną w martwym punkcie a umysł oddał się nostalgii i powrócił do wspomnień, które sprawiały największy ból.  

-Mamo! Pośpiesz się! Zaraz spóźnimy się na samolot!- Cała podekscytowana czekałam na mamę, która oczywiście jak zawsze się nie śpieszy. Tupot moich stóp rozchodził się po całym salonie. Co raz mój wzrok wędrował na zegarek, co powodowało jeszcze gorsze zdenerwowanie u mnie.  Zmęczona przemierzeniem ponad kilometra, który przemierzyłam chodząc w tą i powrotem spoczęłam wygodnie na walizkach ustawionych pod drzwiami.
-Mamo! Masz zamiar kiedykolwiek wyjść z tej łazienki!- Gdy wykrzyczałam ostatnie słowo usłyszałam charakterystyczny dźwięk zamykanych drzwi.  Na horyzoncie pokazała się wyczekiwana od 20 minut kobieta, która musiała mnie zawieść na lotnisko.  Bez zawahania stanęłam na równe nogi i chwyciwszy jedną z walizek poniosłam ją do auta.  Po zapakowaniu sporej liczby bagażu wsiadłam do samochodu i byłam gotowa na podróż mojego życia a mianowicie miałam spędzić całe wakacje w Londynie u mojej siostry. Wyjazd planowałam już od pół roku, aby wszystko było zapięte na ostatni guzik. Odliczanie miesięcy, tygodni oraz dni powodowały u mnie falę szczęścia. Przekręcony kluczyk w stacyjce, wciśnięcie gazu, zmiana biegu, uśmiech na ustach i moja podróż się zaczęła.  Drogę na lotnisko umilała mi muzyka lecąca z telefonu oraz krajobraz mijany z szybką prędkością. Nie wiedząc, kiedy auto zaparkowało pod wielkim strzelistym budynkiem z napisem ”Lotnisko”. Wyskoczyłam jak poparzona kierując się do bagażnika w celu wyciągnięcia bagaży. Z lekkim trudem i pomocą mamy doczłapałam się na halę główną gdzie od razu zobaczyłam wielką tablicę przylotów i odlotów samolotów.  Dokładnie lustrowałam elektroniczną plansze szukając jednej nazwy i godziny. Nagle wszystkie literki wraz z cyferkami zaczęły się zmieniać w niesamowicie szybkim tempie.  Londyn---14:, 25 gdy moje oczy ujrzały ten napis uśmiech sam nasuną mi się na usta.  Odwróciłam się do mamy, aby się z nią pożegnać i udać się na odprawę a następnie wsiąść w samolot.
-Musisz wyjeżdżać?- Zapytała smutna rodzicielka ocierając pojedynczą łzę spływającą po jej rumianym policzku. Bez zastanowienia wtuliłam się w jej ramiona, aby pokazać dla niej, że dla mnie też to nie jest łatwe.
-Te cztery miesiące zlecą za nim się obejrzysz.-  Odparłam odrywając się od niej. Posłałam lekki uśmiech i ruszyłam przed siebie.
-Uważaj na siebie! Ubieraj się ciepło. I pamiętaj, że cię kocham!- W oddali można było usłyszeć załamujący się głos drobnej kobiety, która machała mi na pożegnanie.  Podchodząc do metalowej bramki poczułam jednak tęsknotę za mamą. Nigdy nie rozstawaliśmy się na tak długo. W sercu poczułam lekki żal, że nie mogę mieć dwóch osób przy sobie na raz siostry i matki.
-Poproszę o położenie walizki na taśmę- nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos mężczyzny. Postawny facet, który obsługiwał dość sporą maszynę, która była dla mnie nie do pojęcia zmierzył mnie wzrokiem i stanowczo odchrząkną czekając aż wykonam jego polecenie.  Z dość dużymi oporami usadowiłam wielką skórzaną torbę na taśmę a sama przeszłam przez miliony bramek gdzie zostałam doszczętnie sprawdzona. Po dość niemiłych czynnościach w końcu zasiadłam w wygodnym fotelu, który był usadowiony przy oknie i oddając się widokom, które mogłam podziwiać za szybki.  Lecą w chmurach czułam się jak ptak, który uczył się pierwszy raz latać. Cudowne uczcie przerwał komputerowy głos, który kazał zapiąć pasy z powodu lądowania. Niechętnie uczyniłam wydane polecenia i czekałam aż maszyna wyląduje.  Nasadziłam okulary słoneczne na nos i ostrożnie zeszłam z niewielkich schodków, które prowadziły na rozgrzany beton. Kierując się do oszklonego budynku miałam lekkie obawy przed tym, że Sophie zapomniała o moim przyjeździe. Wziąwszy cały mój podręczny bagaż ruszyłam na ławki, które były usytuowane naprzeciw strzelistej fontanny.  W połowie drogi zaskoczyła mnie drobna brunetka uśmiechnięta od ucha o ucha. Bez zastanowienia przytuliłam ją z całych sił nie mając ochoty wypuszczać z rąk.
-Em…[T.I] nie chce nic mówić, ale mnie dusisz.- Odparła z lekkim trudem a ja od razu się od niej odkleiłam
-Przepraszam się, ale tak się za tobą stęskniłam.- Kolejny uśmiech powędrował w jej kierunku.
-Choć podróż była męcząca musisz pewnie odpocząć.- Stwierdziła i chwyciwszy jeden z moich pakunków ruszyła przed siebie.  Zachwycona całą manufakturą Londynu nie mogłam przestać się zachwycać.  Mijające uliczki, domu, sklepy, parki miały w sobie pewną magię, która skradła mi serce. Z żalem zaparkowaliśmy pod domem So. Moim oczom ukazał się niewielki domek, do którego prowadziła brukowana alejka przyozdobiona kwiatami i małymi latarniami. Rolę płotu spełniał precyzyjnie przycięty żywopłot a trawnik był urozmaicony niewielkimi kwiatkami oraz drzewami, które dawały cień.
-Piękny dom.- Szepnęłam pod nosem, ale na tyle głośno, aby mogła to usłyszeć brunetka. Dziewczyna nic nie odpowiedziawszy zaprowadziła mnie do mojego tymczasowego pokoju, który był umeblowany tak jak lubię. Duże łóżko zaścielone fioletową narzutą wraz z kolorowymi poduszkami oraz kilka regałów na ubrania i kosmetyki. Całe pomieszczenia rozświetlało duże okno. Bezwarunkowo moje ciało opadło na perfekcyjnie posłane łóżko a usta wypuściły powietrze. To moja bajka pomyślałam i byłam gotowa na najpiękniejszą przygodę w moim życiu. 

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Postanowiłam że coś wyskrobię na te święta ale się nie udało. Ale chciałam dodać notkę i oto i ona. Dodałam imagin prawdę mówiąc pierwszą część opowiadania które wysłałam do zgłoszenia na pewną stronkę :). Jeśli chcecie kolejną część tej historii  piszcie w komentarzach a ja stworzę odpowiednią zakładkę i tam będą ujawniać się takie cudeńka :). Jeszcze nie postanowiła  co zrobię z opowiadaniem "Pozwól mi się zakochać" może przerobię tą stronkę na imaginy a może będzie to i to na prawdę nie wiem muszę się zastanowić. Mam nadzieję, że mi to ułatwicie wypowiadając się na ten temat. Do zobaczenia z nową dawką informacji co i jak już w weekend :) 

Ruda ;*

2 komentarze:

  1. imagin świetny :D
    jednak proszę dokończ to opowiadanie "pozwól mi się zakochać" a imaginy możesz pisać w między czasie chcę się dowiedzeć co stanie się z Harrym i Emmą :D

    OdpowiedzUsuń