Zimny deszcz wystukiwał melodię o szybę a powiew lekkiego
wiatru kołysał koronami drzew na wszystkie strony świata. Krajobraz za oknem był nieprzyjazny, zimny i
mokry. Siedząc owinięta wytartym kocem
na marmurowym parapecie myślałam o panującej szarej, nudnej rzeczywistości.
Kolejny łyk gorącego kakao zwilżył moje spierzchłe usta i pozwolił poczuć
lekkie ciepło w środku, które spowodował gęsią skórkę na moim ciele. Owinąwszy
się kocem po sam czubek nosa oparłam głowę o szybę i wypuściłam ciepłe powietrze
powodując parę na szkle. Mimowolna łza
spłynęła po bladym policzku a za nią następna tworząc czarną od tuszu
smugę. Kolejny raz z żalem w sercu
spojrzałam na list leżący na łóżku, który był już dość zgnieciony i
sfatygowany. Nagle kolejna fala łez
zmoczyła moje Poliki. W oddali było słychać stłumiony głos radia, który umilał
mi moje cierpienie. Lecz nawet
głupkowate żarty płynące z ust prowadzącego nie doprowadziły mnie, chociaż do
nawet lekkiego uniesienia kącików ust. Po pewnym czasie mój wzrok utkną w
martwym punkcie a umysł oddał się nostalgii i powrócił do wspomnień, które
sprawiały największy ból.
-Mamo! Pośpiesz się! Zaraz spóźnimy się na samolot!- Cała
podekscytowana czekałam na mamę, która oczywiście jak zawsze się nie śpieszy.
Tupot moich stóp rozchodził się po całym salonie. Co raz mój wzrok wędrował na
zegarek, co powodowało jeszcze gorsze zdenerwowanie u mnie. Zmęczona przemierzeniem ponad kilometra,
który przemierzyłam chodząc w tą i powrotem spoczęłam wygodnie na walizkach
ustawionych pod drzwiami.
-Mamo! Masz zamiar kiedykolwiek wyjść z tej łazienki!- Gdy
wykrzyczałam ostatnie słowo usłyszałam charakterystyczny dźwięk zamykanych
drzwi. Na horyzoncie pokazała się
wyczekiwana od 20 minut kobieta, która musiała mnie zawieść na lotnisko. Bez zawahania stanęłam na równe nogi i
chwyciwszy jedną z walizek poniosłam ją do auta. Po zapakowaniu sporej liczby bagażu wsiadłam
do samochodu i byłam gotowa na podróż mojego życia a mianowicie miałam spędzić
całe wakacje w Londynie u mojej siostry. Wyjazd planowałam już od pół roku, aby
wszystko było zapięte na ostatni guzik. Odliczanie miesięcy, tygodni oraz dni
powodowały u mnie falę szczęścia. Przekręcony kluczyk w stacyjce, wciśnięcie
gazu, zmiana biegu, uśmiech na ustach i moja podróż się zaczęła. Drogę na lotnisko umilała mi muzyka lecąca z
telefonu oraz krajobraz mijany z szybką prędkością. Nie wiedząc, kiedy auto
zaparkowało pod wielkim strzelistym budynkiem z napisem ”Lotnisko”. Wyskoczyłam
jak poparzona kierując się do bagażnika w celu wyciągnięcia bagaży. Z lekkim
trudem i pomocą mamy doczłapałam się na halę główną gdzie od razu zobaczyłam
wielką tablicę przylotów i odlotów samolotów.
Dokładnie lustrowałam elektroniczną plansze szukając jednej nazwy i
godziny. Nagle wszystkie literki wraz z cyferkami zaczęły się zmieniać w
niesamowicie szybkim tempie.
Londyn---14:, 25 gdy moje oczy ujrzały ten napis uśmiech sam nasuną mi
się na usta. Odwróciłam się do mamy, aby
się z nią pożegnać i udać się na odprawę a następnie wsiąść w samolot.
-Musisz wyjeżdżać?- Zapytała smutna rodzicielka ocierając
pojedynczą łzę spływającą po jej rumianym policzku. Bez zastanowienia wtuliłam
się w jej ramiona, aby pokazać dla niej, że dla mnie też to nie jest łatwe.
-Te cztery miesiące zlecą za nim się obejrzysz.- Odparłam odrywając się od niej. Posłałam
lekki uśmiech i ruszyłam przed siebie.
-Uważaj na siebie! Ubieraj się ciepło. I pamiętaj, że cię
kocham!- W oddali można było usłyszeć załamujący się głos drobnej kobiety,
która machała mi na pożegnanie.
Podchodząc do metalowej bramki poczułam jednak tęsknotę za mamą. Nigdy
nie rozstawaliśmy się na tak długo. W sercu poczułam lekki żal, że nie mogę
mieć dwóch osób przy sobie na raz siostry i matki.
-Poproszę o położenie walizki na taśmę- nagle z rozmyśleń
wyrwał mnie głos mężczyzny. Postawny facet, który obsługiwał dość sporą
maszynę, która była dla mnie nie do pojęcia zmierzył mnie wzrokiem i stanowczo
odchrząkną czekając aż wykonam jego polecenie.
Z dość dużymi oporami usadowiłam wielką skórzaną torbę na taśmę a sama
przeszłam przez miliony bramek gdzie zostałam doszczętnie sprawdzona. Po dość
niemiłych czynnościach w końcu zasiadłam w wygodnym fotelu, który był
usadowiony przy oknie i oddając się widokom, które mogłam podziwiać za szybki. Lecą w chmurach czułam się jak ptak, który
uczył się pierwszy raz latać. Cudowne uczcie przerwał komputerowy głos, który
kazał zapiąć pasy z powodu lądowania. Niechętnie uczyniłam wydane polecenia i
czekałam aż maszyna wyląduje. Nasadziłam
okulary słoneczne na nos i ostrożnie zeszłam z niewielkich schodków, które
prowadziły na rozgrzany beton. Kierując się do oszklonego budynku miałam lekkie
obawy przed tym, że Sophie zapomniała o moim przyjeździe. Wziąwszy cały mój
podręczny bagaż ruszyłam na ławki, które były usytuowane naprzeciw strzelistej
fontanny. W połowie drogi zaskoczyła
mnie drobna brunetka uśmiechnięta od ucha o ucha. Bez zastanowienia przytuliłam
ją z całych sił nie mając ochoty wypuszczać z rąk.
-Em…[T.I] nie chce nic mówić, ale mnie dusisz.- Odparła z
lekkim trudem a ja od razu się od niej odkleiłam
-Przepraszam się, ale tak się za tobą stęskniłam.- Kolejny
uśmiech powędrował w jej kierunku.
-Choć podróż była męcząca musisz pewnie odpocząć.-
Stwierdziła i chwyciwszy jeden z moich pakunków ruszyła przed siebie. Zachwycona całą manufakturą Londynu nie
mogłam przestać się zachwycać. Mijające
uliczki, domu, sklepy, parki miały w sobie pewną magię, która skradła mi serce.
Z żalem zaparkowaliśmy pod domem So. Moim oczom ukazał się niewielki domek, do
którego prowadziła brukowana alejka przyozdobiona kwiatami i małymi latarniami.
Rolę płotu spełniał precyzyjnie przycięty żywopłot a trawnik był urozmaicony
niewielkimi kwiatkami oraz drzewami, które dawały cień.
-Piękny dom.- Szepnęłam pod nosem, ale na tyle głośno, aby
mogła to usłyszeć brunetka. Dziewczyna nic nie odpowiedziawszy zaprowadziła
mnie do mojego tymczasowego pokoju, który był umeblowany tak jak lubię. Duże
łóżko zaścielone fioletową narzutą wraz z kolorowymi poduszkami oraz kilka
regałów na ubrania i kosmetyki. Całe pomieszczenia rozświetlało duże okno.
Bezwarunkowo moje ciało opadło na perfekcyjnie posłane łóżko a usta wypuściły
powietrze. To moja bajka pomyślałam i byłam gotowa na najpiękniejszą przygodę w
moim życiu.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Postanowiłam że coś wyskrobię na te święta ale się nie udało. Ale chciałam dodać notkę i oto i ona. Dodałam imagin prawdę mówiąc pierwszą część opowiadania które wysłałam do zgłoszenia na pewną stronkę :). Jeśli chcecie kolejną część tej historii piszcie w komentarzach a ja stworzę odpowiednią zakładkę i tam będą ujawniać się takie cudeńka :). Jeszcze nie postanowiła co zrobię z opowiadaniem "Pozwól mi się zakochać" może przerobię tą stronkę na imaginy a może będzie to i to na prawdę nie wiem muszę się zastanowić. Mam nadzieję, że mi to ułatwicie wypowiadając się na ten temat. Do zobaczenia z nową dawką informacji co i jak już w weekend :)
Ruda ;*
imagin świetny :D
OdpowiedzUsuńjednak proszę dokończ to opowiadanie "pozwól mi się zakochać" a imaginy możesz pisać w między czasie chcę się dowiedzeć co stanie się z Harrym i Emmą :D
no no no ! :*
OdpowiedzUsuń