piątek, 6 grudnia 2013

13. "Pozwól mi się zakochać"

&&&

Ostatkami sił w nogach zbiegłem na dół aby ratować Emili nie wiedząc jeszcze przed przed kim muszę stawić czoła. Gdy byłem już na dole zmierzyłem do salonu. powolnym krokiem kierowałem się do głównego pomieszczenia. Dokładnie lustrowałem każdy kąt aby nie zostać zaatakowanym. Nagle moim oczom ukazała się trzęsąca się dziewczyna skulona w kącie. Gdy podszedłem bliżej delikatnie dotknąłem jej ramienia które gwałtownie się wzdrygnęło. Brunetka ujrzawszy mnie wtuliła się w moje ramiona i nie wiedząc dlaczego zaciągnęła się zapachem starej koszuli którą miałem na sobie. Spowodowało to falę łez moczących moją szyję. Nie świadom całej zaistniałej sytuacji oderwałem ją od siebie i spojrzałem w oczy błądzące po pokoju.
-Emily?! Co się do cholery dzieje?- zapytałem marszcząc brwi. Em mimowolnie spuściła głowę i otarła resztki słonych kropli z policzków.
-Miałam wizję...- odparła krótko
-Wizję? Jaką znowu wizję?- z każdym dniem dowiadywałem się nowych rzeczy o dziewczynie którą kocham.
-Teraz nie ma czasu na tłumaczenia!- odkrzyknęła wyrywając się z mojego uścisku.- Malcolm ma mojego ojca. On żyje! I wie gdzie jesteśmy. Wykorzystał mój włos na zlokalizowanie mnie. Nas.- po chaotycznej wypowiedzi dziewczyna pobiegła na górę a ja cały osłupiały stałem jak ostatni idiota. Po chwili ocknąwszy się ruszyłem za nią wiedząc że to będzie długa i ciężka rozmowa. Powoli uchylając drzwi zobaczyłem, że Em siedzi na łóżku i ogląda zdjęcie bez żadnego zastanowienia wszedłem do sypialni o spowdowało upuszczenia fotografii i zbicie szkła przez brunetkę.
-Co narobiłeś?- usłyszałem na dzień dobry
-Przepraszam. Nie chciałem.- wydukałem trochę zmieszany.
-Zostaw.- odburknęła gdy chciałem pomóc zbierać rozbite szkło.
-Emily! Powiesz w końcu o co ci chodzi! Od ostatniej nocy zachowujesz się jak bym był twoim wrogiem a tak nie jest!- nie wytrzymałem musiałem coś zrobić. Musiałem dowiedzieć się dlaczego dziewczyna którą dążę sympatią zachowuje się jak bym był trędowaty.
-Po prostu ta noc nie powinna się wydarzyć.- stało się. Zabolało. Jedynie zdanie którego nie chciałem usłyszeć.
-Rozumiem.-odparłem krótko siadając na łóżku.
-Cieszę się, że zrozumiałeś to.- tak zrozumiałem powiedziałem sobie kpiąco w myślach.  Otarłem pojedynczą łzę i odwróciwszy się posłałem jej lekki uśmiech który odwzajemniła.
-Musimy uciekać! Malcolm ze swoją świtą już tu jadą. W wizji powiedział , że chce dopaść ciebie i mnie.-kiwnąłem porozumiewawczo głową i zacząłem się zbierać. Katem oka zobaczyłem zdjęcie które wcześniej oglądała Em. Widniała tam szczęśliwa para całująca się z dopiskiem " Nie zapomnij mnie Jack". Od razu skojarzyłem fakty i uświadomiłem sobie, ze nie mam u niej szans. Spakowawszy ostatnie rzeczy zszedłem na dół i zacząłem nakładać kurtkę. 
-Nałóż tą.- krzyknęła nagle Emily rzucając czarny materiał w moim kierunku.
-Dlaczego?- spytałem zdziwiony.
-To zdemaskuje twój zapach.- odparła i wyszła na dwór a ja tuz za nią.
Za domem znajdował się ogromny las ku mojemu zdziwieniu zmierzaliśmy w jego kierunku. Nie zadając  niezbędnych pytań szedłem za dziewczyną słuchając odgłosów przyrody. Maszerowaliśmy dość szybkim tempem jak na drobną dziewczynę co mnie mocno zaszokowało.
-Trochę wolniej . Nie jestem ze stali.- powiedziałem zaspany nie wytrzymując tępa.
-Przepraszam. Zapomniałam, ze ludzie się męczą.- odparła z lekką kpiną w głosie.
-To znaczy....- chciałem wygłosić piękną teorie na temat Cherubinów ale mi przerwano. Jak zwykle.
-Tak to znaczy, ze Cherubin się nigdy nie męczy.-  dodała i maszerowała dalej nie zwalniając tępa co mnie mocno poirytowało.

&&&

Zmrok

Po całodniowej wędrówce w końcu zapadał zmrok. Oczywiście prze ze mnie musieliśmy zatrzymać się na noc i rozpalić ognisko bo  przecież Cherubiny widzą w ciemności. Ostatkami sił przywlokłem gałęzie i konary aby rozpalić ognisko które po kilku minutach płonęło i buchało ciepłym płomieniem. Nastała niezręczna cisza która panowała przez cały dzień. w końcu postanowiłem odważyć się i zadać kilka pytań.
-Em....-zacząłem niepewnie
-Mmmm...- odburknęła nie podnosząc wzroku
-Czy tylko ty masz wizję.- najpierw chciałem zadać proste pytania a później przejść do tych trudniejszych.
-Nie. To jest mój dar który został przekazany przez mojego ojca. Gdy dla Cherubinów narodzi się dziecko matka wraz z ojcem przekazują dla dziecka swój dar.- opowiadała  to z taką starannością aby każde wypowiedziane przez nią słowo było magiczne.
-Co dostałaś po swojej matce.- wiem że pożałuję tego pytania ale ciekawość wygrała
-Moja mam odeszła gdy miałam 11 lat. Bardzo przeżyłam jej śmierć. Ale dzięki niej teraz tu jestem.- z jej oka polecała pojedyncza łza.- Dała mi najpiękniejszy dar. Dar ocalenia życia. Potrafię cofnąć czas, cofnąć czyjąś śmierć lecz ta osoba nic nie będzie pamiętać.- gdy wypowiedziała ostatnie słowo spojrzała na mnie lekko podnosząc swoje kąciki ust ku górze.
-Twoja mam musiała cię kochać ponad życie.- dodałem nie wiedząc jak zareagować na zaistniałą sytuację. Dziewczyna lekko skinęła głową i powoli ułamała kawałek  trawy bawiąc się nim.
-Emily? Czy Jack był dla ciebie kimś ważnym?- zapytałem potrafiłem zebrać w sobie tą odwagę i zrobić to. Brunetka spojrzała na mnie natychmiastowo paraliżującym wzrokiem.
-Skąd wiesz?- wydukała
-Zobaczyłem fotografię.- odparłem usprawiedliwiając się. Em ciężko westchnęła i potarła dłońmi o kolana.
-Jack to wyjątkowa osoba. To było 4 lata temu. Byliśmy sobie pisani. Kochaliśmy się. Był Upadłym ale gdy mnie poznał chciał się zmienić. Nie chciał wyrządzać już zła. Chciał być dobrym dla mnie i dzięki mnie. Lecz Malcolm nie akceptował tego. Próbował nas rozdzielić aż w końcu mu się udało. Zabił Jack'a na moich oczach.- fala łez popłynęła z jej oczy. "Palant" pomyślałem dlaczego ja doprowadzam tą dziewczynę do łez. Dlaczego? Bez zastanowienia podszedłem do niej i wtuliłem ją w moje ramiona. Teraz już wiem dlaczego Emily zaciągała się ubraniami które mi dała. Były Jack'a. Powoli odsuwajac się ode mnie przetarła oczy i spojrzała na mnie.
-Dlaczego już nigdy więcej nie pozwolę osobie którą pokocham być ze mną.- w tym momencie zrozumiałem jej zachowanie z rana. To wszystko wyjaśniało.
-Pozwól mi się zakochać.- wypowiedziałem te słowa patrząc w jej złote tęczówki. Zobaczyłem jak rumieńce zalewają jej twarz a uśmiech sam ciśnie się na usta. Emily bez zastanowienia wpiła się w moje usta a ja odwzajemniłem pocałunek.  Nagle usłyszałem odgłos łamiącej się gałęzi.
-Kto tam jest?- krzyknąłem i poczułem jak Em trzęsie się ze strachu.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Dziś Mikołajki wiec oto i prezent nowy rozdział. te 8 komentarzy to na prawdę coś. Dziękuję. Nigdy nie dostała aż tyle:). Jak chcecie to potraficie. Wiem, że mam dużo czytelników anonimowych ale to nie to samo jak pojawi się komentarz pod postem. Od razu daje powera do pracy. Dziękuję za nominacje ale nie uczestniczę w tym.

Piszcie jak wam się podoba rozdział.No i reszta zależy od was czy to nie ostatni rozdział.

5 komentarzy:

  1. Obiecałam, że się poprawie I staram się dotrzymać obietnicy:)
    Co do rozdziału jest świetny. Ten Malcolm to totalna świnia, żeby zrobić coś takiego trzeba być naprawdę głupcem. Emilii musiała czuć się strasznie widząc śmierć Jacka. Ciekawe czy użyje swojego daru otrzymanego od matki?
    Bardzo ciekawi mnie końcówka rozdziału, kto może się skradać w zaroślach... Może to.któryś z sług Malcolma lub jakiś normalny człowiek, sama nie wiem, ale mam przeogromną nadzieje, że dowiem się tego w następnym rozdziale.

    OdpowiedzUsuń
  2. P.I.Ę.K.N.Y! Tylko dlaczego skończyłaś w takim momencie?! Oby to nie był ten cały Malcolm...
    Teraz czas na radość!
    Emily i Harry się całują, Emily i Harry się całują. Lalalalala :D
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej :) Nie miałam po prostu czasu :(
    Dlaczego kończysz w takim momencie co?! Chcesz abym umarła w oczekiwaniu na nowy rozdział?
    Harry i Emily, Harry i Emily :D jakby złączyć ich imiona wychodzi Haily :D
    Jeju ja ich kocham <3 Są tacy słodcy w tym opowiadaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudny rozdział :D
    życzę weny

    OdpowiedzUsuń