&&&
Lekko przymrużyłam oczy, delikatny jedwab oplatał moje ciało. Aksamitna ręka gładziła mój policzek co powodowało u mnie dreszcze. Niezauważalny uśmiech nasuną mi się na usta. Moje ciało obległy przyjemne dreszcze.
-Harry.- odparłam przeciągając moje ciało.- Przestań.- zachichotałam otwierając usta do pocałunku.
-Kochanie to ja.- melancholijny głos oplótł moje ucho. Od razu poznałam ten głos serce zabiło mi mocniej a oczy otworzyły się momentalnie. Ujrzałam uśmiechniętą kobietę która siedziała na rogu mojego łóżka. Nie mogłam w to uwierzyć. Byłam w pokoju który przypominał mi lata dzieciństwa. Gwałtownie rozglądałam się po pomieszczeniu nie wierząc w to co widzę.
-Mimi spokojnie.- w moich oczach pojawiła się łza. "Mimi" jedno słowo przywróciło tyle wspomnień. Tak właśnie mówiła na mnie mama i tylko ona.
-Mamo? To na prawdę ty?- wydusiłam przez łzy dotykając jej ramienia. Kobieta jedynie się uśmiechnęła i okryła mnie swoimi ramionami. Tak bardzo potrzebowałam jej uścisku, ciepła, zapachu. Brakowało mi jej i nie mogłam sobie tego wybaczyć. Dzięki niej mogłam dalej żyć. Poświęciła swoje życie dla mnie. Doskonale pamiętam ten moment gdy osłoniła mnie sowim ciałem przed atakiem Malcolma. Człowiekiem który już od moich narodzin chciał nas zniszczyć. Dlaczego? Nie wiem. Delikatnie oderwałam się od rodzicielki aby spojrzeć jej w oczy.
-Jak to jest możliwe?- spytałam drżącym głosem ocierając łzę która spływała po policzku.
-Ja nadal żyję.- odparła rozradowana.- Tutaj.- w tym momencie jej dłoń powędrowała na moją klatkę piersiową. Nagle poczułam delikatny podmuch wiatru powodując dreszcze na moim ciele. Gwałtownie spojrzałam na mamę która zanikała. Wpadłam w panikę, nie wiedziałam co robić. Moje oczy momentalnie się zeszkliły. Kolejny raz ją traciłam.
-Nieee.!- z moich płuc wydobył się przeraźliwy krzyk. Po chwili już nie było tak samo. Pokój zmienił się w polanę a regały zawalone książkami zastąpili słudzy Malcolma. Nie wiedziałam co się dzieje. Byłam zdezorientowana. Na mojej twarzy pojawiła się wściekłość. Nagle ujrzałam tłum który powoli się rozstępował. Samowolnie przymrużyłam oczy, na horyzoncie pojawił się Upadły oraz mój ojciec. Andre'u snuł się po ziemi. Jego twarz była cała pobijana a ciało wychudzone. W środku poczułam złość i chęć zemsty.
-Nienawidzę cię.- wrzasnęłam. Spowodowało to u niego jedynie śmiech. Kipiąc wściekłością ruszyłam z impetem na niego szykując się do walki. Natychmiastowo zostałam odrzucona z dość dużą siłą.
-Zostaw ją!- zrozpaczony głos ojca doszedł do mnie. Zrozumiałam w tej chwili, że to nie będzie takie łatwe. Gwałtownie wstałam otrzepałam swoje ubranie z brudnej ziemi i byłam gotowa na kolejny atak.
-Jeśli to zrobisz twój Harry zginie ja twoja żałosna matka.- zamurowało mnie stanęłam jak wryta. Miałam chęć zabić tego brutala lecz zdanie jakie wypowiedział powstrzymało mnie.
-Grzeczna dziewczynka- wysyczał z kpiącym śmiechem.
&&&
-Niall!- wrzeszczałem gdy ujrzałem blondyna siedzącego koło starego rozłożystego drzewa. - Musisz mi pomóc!- wysapałem gdy stałem tuż obok.
-Co się stało? Spokojnie! Po kolei.- chłopak był mocno zaszokowany. Chwycił mnie za ramiona co sprawiło że trochę się uspokoiłem.
-Emily! Została porwana!- to wszystko co udało mi się wypowiedzieć.
-Jak to porwana?- jego dezorientacja doprowadzała mnie do szału.
-Normalnie! - wrzasnąłem- Gdy poszedłem jej poszukać znalazłem jej telefon cały pobity.- w tym momencie wyciągnąłem z kieszenie potłuczony aparat i pokazałem dla Horana. Chłopak lekko się zdziwił i chwycił się za głowę.
-Choć musimy jej szukać!- powiedział po chwili zastanowienia.- Musisz pokazać gdzie to znalazłeś.- dodał gdy byliśmy w drodze do miejsca znalezienia. Gdy dotarliśmy Nailler kucną przebierając palcami w trawie.
-Co ty do cholery wyprawiasz?- krzyknąłem gdy ten był skupiony na bawieniu się w trawie.
-Próbuję znaleźć twoją dziewczynę!- odpyskował i znów wrócił do poprzedniej czynności. Po dokładnym sprawdzeniu terenu ruszyliśmy przed siebie. Byłem lekko zdezorientowany nie wiedziałem co się dzieje a chłopak był dobry w tropieniu. Zauważał wszystko złamane gałęzie, odciśnięte ślady.
-Gdzie się tego nauczyłeś?- zapytałem niepewnie.
-Ojciec był tropicielem.- odparł krótko i znów zatracił się w poszukiwaniu. Nagle usłyszałem stłumiony głos Emily. Krzyczała, wrzeszczała. byłem pewien, że to ona. Chciałem tam ruszyć pomóc jej ale zostałem powstrzymany.
-Puść mnie! Słyszysz?!- odpyskowałem i wyrwałem się z uścisku blondyna.
-I co zrobisz jak tam pójdziesz? Zabiją cię!- odparł ocucając mnie z amoku. Delikatnie zakradliśmy się aby badać całą sytuację naszym oczom ukazała się tłum ludzi który zasłaniał nam wszystko.
-Co to jest?- usłyszałem półszept Nialla.
-To słudzy Malcolma.- odparłem krótko.
-Kogo?- zdziwił się a ja byłem zmuszony aby mu wszystko wytłumaczyć.
-To jest bardzo skomplikowane. Nie mam czasu aby ci to tłumaczyć. Emili jest kimś kto musi ukrywać swoje prawdziwe ja. Niestety ktoś się o tym dowiedział. I teraz jest w niebezpieczeństwie. Ktoś chce ją zabić. A tym kimś jest Malcolm. - powiedziałem na jednym wydechu myśląc, że to wystarczy. Nagle poczułem jak toś mnie ciągnie do tyłu. Następnie krzyk Nialla doszedł do moich uszy i zacichł. Spanikowałem chciałem się wyrwać ale zostałem uderzony ostrym narzędziem w tył głowy tracąc przytomność.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Okej zostanę za dużo mam pomysłów na to opowiadanie aby je skończyć. Tylko dlaczego jest tak mało komentarzy? Proszę komentujcie. To dla mnie ważne. I napiszcie czy chcecie drugą część bonusu :). Czekam na KOMENTARZE.
5 kom= nowy rozdział.
KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM! JPRDL! JARAM SIĘ! DAWAJ MI TU NASTĘPNY!
OdpowiedzUsuńBrutalnie...brutalnie to przerwałaś ej chcemy więcej.! ❤
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że słabo komentuję, ale wyjechałam i nie miałam dostępu do neta, jedynie otwarte sieci wifi i po prostu nie miałam czasu.
OdpowiedzUsuńRozdział boski :)
Bardzo mnie ciekawi co dalej zrobią słudzy Malcolma i mam nadzieję, że wszyscy wyjdą z tego żywi :)
wow ale czemu przestałaś pisać w takim momencie??? dodawiaj szybko 17 rozdział :D
OdpowiedzUsuńSuper! Ciekawe co będzie dalej ;c Czekam na kolejny xx
OdpowiedzUsuń