&&&
Przez cały dzień obserwowałem zachowanie Louisa i przyznam, że nigdy nie widziałem go w takim stanie. Rozkojarzenie, łzy w oczach, strach to wszystko nie pasuje do niego. To nie ten sam Lou.
-Harry?-zapytał niepewnie. Jego wzrok był spuszczony w dół nie potrafił spojrzeć mi prosto w oczy.
-Tak?- odpowiedziałem natychmiastowo
-Przepraszam.- odparł krótko
-Za co?- trochę mnie to zdziwiło bo pierwszy raz usłyszałem z jego ust to słowo
-Za wszystko. Że cię nie posłuchałem, powinienem, przepraszam. Byłeś wspaniałym przyjacielem.- te słowa mnie zamurowały kompletnie. Przez krótki okres czasu nie mogłem wydusić z siebie ani słowa.
-O czym ty mówisz, Lou? Ja byłem, jestem i będę. Nigdzie się nie wybieram! Słyszysz.- lekko go potrząsnąłem aby w końcu dotarło do niego to co mówię.
-Ty nie..ale..- tylko to zdołało się mu wydusić bo nie chciałem słuchać więcej tych bzdur.
-Przestań!- krzyknąłem.- Chodź idziemy.- pociągnąłem go za rękę i skierowałem się do mojego domu. Przez całą drogę milczeliśmy. Moja głowa była przepełniona wspomnieniami. Nie dopuszczałem do siebie tej myśli, że jego nie będzie. Nagle brunet postanowił stanąć na środku chodnika i bez słowa zmienił kierunek marszu.
-A ty gdzie się wybierasz?- spytałem zaskoczony
-Do domu.- burknął pod nosem i chciał zrobić krok na który ja mu nie pozwoliłem
-Mieliśmy iść do mnie. Nie zostawię cię samego.- reakcją Tomo było jedynie zepchnięcie mojej dłoni z jego ramienia.
-Wyjeżdżam na kilka dni. Do rodziny.- chłopak lekko się uśmiechną i ruszył przed siebie. Nie wiedziałem jak na to wszystko zareagować. Stałem na środku chodnika zdezorientowany. Ocknął mnie jedynie głos miłej staruszki pytającej się czy nic mi nie jest. Grzecznie podziękowałem i ruszyłem do domu. Gdy przekroczyłem próg domu zobaczyłem mamę siedzącą wygodnie na kanapie.
-Cześć.- rzuciłem od niechcenia i pobiegłem na górę. Wszedłszy do pokoju położyłem się na łóżko i postanowiłem zadzwonić do Emily szukając jakiegokolwiek wyjaśnienia a przede wszystkim pomocy. Po pierwszych czterech sygnałach straciłem nadzieję i szykowałem się na odłożenie komórki gdy nagle usłyszałem delikatny głos w słuchawce.
-Em? - spytałem dla pewności- Masz czas?
-Teraz akurat nie. - w jej głosie widać było zmieszanie. W tle można było usłyszeć głośne odgłosy, krzyki dwóch mężczyzn.
-Coś się stało?- zapytałem. Lecz na to pytanie nie uzyskałem odpowiedzi bo dziewczyna momentalne się rozłączyła. Z całą złością rzuciłem telefonem o ziemię a sam ułożyłem się wygodnie na pościeli. O co w tym wszystkim chodzi? Czemu Em wie coś o Lou czego ja nie wiem? Czy Louis mnie okłamuje? Te pytania zakrzątały mi głowę całe środowe popołudnie.
-Wszystko w porządku, kochanie?- spytała zmartwiona matka
-Tak, tylko Louis wyjechał i nie mam co robić.- skłamałem, ale czy na pewno?
-Zobaczysz jeszcze zdążysz się z nim pokłócić.- zażartowała i wróciła do poprzedniej czynności. Dobre pytanie czy zdążę? Tego nie jestem pewien.
Pięć dni później
Przez ostatnie pięć dni nie miałem kontaktu ani z Tomo ani z Em. Kolejne próby dodzwonienia się do nich były przewidzianą porażką. Brak obecności w szkole powodował, ze jeszcze bardziej popadałem w panikę. Gdy chciałem dowiedzieć się kiedy wrócą lub gdzie pojechali słyszałem jedynie "też chcemy to wiedzieć". Lecz nie chciałem się poddać tak łatwo. Od razu po szkole postanowiłem dowiedzieć się czegoś od ich rodziców. Zadowolony, że uzyskam jakiekolwiek informacje o tym co robią, gdzie są,kiedy wrócą zapukałem do drzwi dworu Cower Town. Lecz po 5 minutach straciłem nadzieję. Odwróciłem się jedynie na pięcie i zmierzając do furtki, mimowolnie spojrzałem na okno. Może się myliłem ale zdawało mi się, że ktoś stoi w oknie i mnie obserwuje. Zignorowałem to i czym prędzej ruszyłem do domu.
-Hej mamo!- krzyknąłem na powitanie
-Harry chodź tu szybko.- jej głos był drżący co mnie mocno zaniepokoiło. Szybko ruszyłem w stronę salonu i gdy stanąłem w progu spojrzałem na nią z przerażeniem
-Coś się stało?- spytałem podchodząc do niej. Kobieta jedynie wskazała ręką na telewizor a ja natychmiastowo skierowałem swój wzrok w tamtym kierunku.
Wiadomość z ostatnie chwili! Na obrzeżach miasta znaleziono ciało nastolatka. Prawdopodobnie został zaatakowany przez dzikie zwierzę. Ciało należy do niejakiego Louisa Tomlinsona. W tym momencie są przeprowadzane dokładne badania dotyczące jego śmierci. Ciało znalezione przez pobliskiego leśnika zostało oddane do sekcji. Na miejscu znajduje się policja, straż pożarna oraz pogotowie. To pierwsze w historii morderstwo mieszkańca Cower Town. Policja ostrzega o ostrożności zwłaszcza wieczorem. Apelujemy o nieprzechadzanie się w godzinach wieczornych po lesie. Dla państwa TCT z miejsca zdarzenia.
To nie dzieje się na prawdę. Łzy mimowolnie napłynęły do moich oczu. W środku poczułem ogromną pustkę. Poczułem jakbym stracił część siebie. Bez żadnego zastanowienia wybiegłem z domu. Musiałem zobaczyć to na własne oczy. Przez całą drogę biegłem do Starego Drzewa to jedyne co mogłem rozpoznać z miejsca wypadku. Bliski wykończeniu dotarłem na miejsce przepychając się przez tłum ludzi. Nagle stanąłem jak mur. Moim oczom ukazała się czarna kurtka Lou leżąca obok czerwonej plamy krwi. Mimowolnie upadłem na kolana i zacząłem płakać. Po chwili poczułem, że ktoś dotyka moich pleców. W lekkim strachu odwróciłem się aby to sprawdzić. Gdy moim oczom ukazała się niewysoka brunetka nie zastanawiając się rzuciłem się w jej ramiona. Dziewczyna masowała moje plecy dając mi przy tym lekkie ukojenie. Po chwili cały zapłakany odkleiłem się od niej spojrzałem prosto w oczy i przez łzy wydusiłem z siebie kilka słów.
-Teraz muszę usłyszeć prawdę.- dziewczyna tylko skinęła głową i pociągnęła mnie za sobą.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Nie wiem czemu ale dodałam rozdział. Wiem nie powinnam ale tak bardzo podoba mi się tak historia a wy robicie wszystko abym ją skończyła. Dlaczego? Jest 13 obserwatorów a tylko 4 komentarze? Nie bądźcie śmieszni. Jeśli dalej tak pójdzie następny rozdział będzie ostatnim. Nie dajecie mi wyboru. A Teraz jak wam podoba się rozdział? Proszę napiszcie w komentarzu czy jesteście w szoku, że Lou umarł. I nie pozostawiacie mi wyboru
5 komentarzy= nowy rozdział przykro mi. Ale sami mnie do tego zmuszacie.