piątek, 25 października 2013

7."Nie wiem jak bym sobie poradził bez niego."

&&&

Ten sam wieczór 

Harry

Po kilkuminutowym milczeniu postanowiłem, że muszę przejąć inicjatywę tego co ostatnio zaszło. Nie mogłem pozwolić aby komuś z nas stała się krzywda. Śmierć? Jestem jeszcze na to za młody. Jeśli to wszystko okaże się prawdą będziemy w dużych tarapatach.
-Louis, ja się z tego wycofuję. I ty też!- powiedziałem ostro zabierając od niego książkę którą bez przerwy przeglądał.
-Ale jak to? Przecież...nie ja się nie zgadzam!- odparł próbując odebrać to co mu przed chwilą zabrałem.
-Lou, ja chcę żyć! Jesteśmy za młodzi na..To!- w moich oczach  pojawiło się przerażenie, ręce dygotały mi ze strachu.
-Przestań panikować. Przecież to wszystko może okazać się kłamstwem. Wierzysz w to?- sam nie wiem dlaczego Tomo chciał mnie do tego przekonać. Lecz powoli udawało mu się.
-Sam nie wiem...a jeśli...-tej wypowiedzi nie mogłem dokończyć
-Co jeśli? Po prostu oddaj mi tą książkę.- brunet wyciągną w moją stronę dłoń aby przechwycić ode mnie przedmiot. Miałem małe zawahania ale nadal uważałem, ze nie powinniśmy się do tego mieszać.
-Obiecaj mi, że odpuścisz sobie.- zakomunikowałem bo bałem się o swoje jak i jego bezpieczeństwo. Po chwili namyśleń chłopak skiną umownie głową a ja wręczyłem mu książkę.
-Jeśli to już wszystko to ja uciekam. Pamiętaj tylko, że to koniec śledztwa.- spojrzałem na niego z poważną miną oczekując odpowiedzi.
-Tak ma się rozumieć.- odparł z uśmiechem na twarzy i nadal zagłębił się w czytaniu lektury. Powoli kierowałem się do wyjścia mając w głowie tylko jedno, aby Louis sobie odpuścił. Fakt nie jest z tych co dają sobie spokój z takimi sprawami lecz tu chodzi o jego życie. Nie wiem jak bym sobie poradził bez niego.Jest dla mnie jak brat którego nigdy nie miałem. Znamy się od dzieciństwa a jedna głupia zagadka może to wszystko zepsuć. Powoli zmierzałem ciemne uliczki gdy nagle ujrzałem kogoś siedzącego na ławce. Po bliższym przyjrzeniu się rozpoznałem znajomą twarz.
-Cześć.- odparłem sam nie wiem dlaczego, przecież sam przed paroma minutami mówiłem, ze to skończona historia. Dziewczyna lekko się z dziwła, zlustrowałam mnie od stup do głów a następnie posłała miły uśmiech.
-Mogę się dosiąść?- spytałem odwdzięczając się tym samym
-Tak, siadaj.- odparła i posunęła się robiąc tym samym dla mnie miejsce. Brunetka była lekko nieśmiała. Jej delikatna cera była przyozdobiona różowymi rumieńcami. Jej długie włosy podkręcone na końcach opadały na ramiona. Ewidentnie było widać u niej zmieszanie ponieważ jej dłonie dynamicznie stukały o kolano. Lekko się zaśmiałem z tego a dziewczyna spojrzała na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.
-Z czego się śmiejesz?- zapytała poddenerwowana
-Nie z niczego. To znaczy siedzimy tutaj we dwójkę nie wiedząc o sobie praktycznie nic.- odparłem na co i ona zaczęła się śmiać.
-Emily.- odparła i podała rękę a przy tym wszystkim pohamowywała się od kolejnego napadu śmiechu.
-Harry.- od razu odwzajemniłem miły gest i spojrzałem w jej oczy. "Oczy Cherubinów są złociste z nutą brązu. Najlepsze określenie tego jest złoto."  Natychmiastowo połączyłem fakty. Jej oczy pasowały idealnie do książkowego opisu.
-Na co się tak przyglądasz?- nagle z rozmyśleń wyrwał mnie jej melancholijny głos.
-Twoje oczy...-zacząłem. Nie mogłem dobrać odpowiedniego określenia.-Są jak żywe złoto-dodałem po chwili
-Aa...wiesz w mojej rodzinie to dziedziczne.- dziewczyna szybko znalazła wymówkę aby nie mówić mi prawdy. Zapewne robiła to nie raz.
-Jeśli mogę spytać. Dlaczego przeprowadziłaś się do Cower Town?- sam nie wiem dlaczego o to zapytałem ale ciekawość dała za wygraną.
-Mój tato kiedyś się tu wychował. A teraz na stare czasy postanowił tu wrócić.- brunetka odpowiadała na moje pytania jak maszyna. Jak by miała wyuczoną kwestię na pamięć.
-No wiesz, to straszne zadupie. Nic nie ma tu ciekawego do roboty.- odparłem spoglądając na gwiazdy.
-Nie przesadzaj.- odparła i razem ze mną skierowała swój wzrok w niebo. Czas który z nią spędziłem był bardzo przyjemny. Miła rozmowa w dobrym towarzystwie poprawiła mi humor. Po odprowadzeniu Emily do domu szybkim tempem wróciłem do siebie.

&&&

Kilka dni później 

Czekając na Louisa przed budynkiem wpadłem na Em. Nie dosłownie oczywiście.
-Emily, cześć.- krzyknąłem aby mnie zauważyła.
-O Harry. Cześć.- odparła rozradowana.-Czekasz na kogoś?-spytała podchodząc do mnie
-Tak, Louis się spóźnia jak zwykle.- odruchowo spojrzałem na zegarek a następnie na przystanek na którym zawsze wysiada brunet.
-Louis Tomlinson?- zapytała ze zdziwieniem
-Tak. To mój przyjaciel. Coś w tym dziwnego?- te pytanie trochę mnie zdziwiło.
-Nie. Znaczy wiem, ze to twój przyjaciel i dlatego trzymaj go z daleka od problemów.- po tych słowach wiedziałem o co chodzi. Czyli jednak Lou nie odpuścił. Mogłem się tego domyślić.
-Problemów?- próbowałem udawać zdziwionego nie chcą dać po sobie poznać, że wiem o co chodzi.
-Gdy mu to powiesz on zrozumie.- odparła denerwując się przy tym.
-Jasne powiem.- teraz już wiedziałem, że nie powinienem oddawać mu tej cholernej książki w kawiarni. Nagle ujrzałem zmierzającego w naszą stronę Louisa gdy odwróciłem się aby pożegnać się z Emily jej już nie było. Energicznym krokiem podszedłem do przyjaciela.
-Co ty wyprawisz do cholery?- warknąłem uderzając go przy tym w ramię.
-O co ci chodzi?- spytała zdezorientowany
-O co? Jeszcze się pytasz?- jego odzywki doprowadzały mnie do szału.
-Harry, mam kłopoty. Musisz mi pomóc.- jego odpowiedź zwaliła mnie z nóg, nie wiedziałem co zrobić.
-Czyli przez te ostatnie dwa dni nie byłeś u rodziny?- spytałem aby się upewnić
-Nie. Ukrywałem się przed czymś co chce mnie zniszczyć.- odparł ze strachem w oczach.
-Co? Zniszczyć? Czy ty?- poczułem się jak bym już stracił przyjaciela.
-Harry nie mogę ci nic powiedzieć bo i ty będziesz w niebezpieczeństwie.- po jego policzku popłynęła pojedyncza łza. Pierwszy raz zobaczyłam jak Louis płacze.
-Spokojnie. Damy sobie z tym radę. Nikt cię nie skrzywdzi. Obiecuję ci.- zakomunikowałem i obaj ruszyliśmy do szkoły. W mojej głowie kłębiły się różne myśli. Nie przepuszczałem, że Lou może być aż tak głupi ale cóż mleko się rozlało musimy stawić czoła komuś kto może zabić mi najlepszego przyjaciela.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Zwarta i gotowa napisałam rozdział ale sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Po tym jak pod ostatnim postem ukazały się tylko 3 komentarze gdzie zawsze było ich 5-6. Jeśli tak dalej pójdzie to będę musiała zawiesić bloga a tego nie chcę ponieważ mam do niego duże plany. Nawet akcja dobrze się nie rozwinęła a wy wykręcacie mi taki numer. Mam nadzieję, ze się zrehabilitujecie. Od razu dziękuję za te trzy komentarze. A już od razu mówię, że nie mogę ukrywać tak długo kim ona jest bo dowiedzenie się, ze ona nie jest normalnym człowiekiem to wstęp do głównego wątku.

Mam jeszcze dla was ogłoszenie.
Na stronce --> http://katalog-opowiadan.blogspot.com/2013/09/czytelnicy-polecaja.html  podałam od razu z zakładką "Czytelnicy polecają" możecie polecić swojego ulubionego bloga. Nie mówię, że akurat tego ale moze macie tam swoją perełkę czytelniczą więc czemu nie. Ja osobiście zgłaszam jeden blog może znacie "Love,death who win?" 

A więc zapraszam do komentowania oraz do zgłaszania blogów.
Pozdrawiam Ruda ;*

4 komentarze:

  1. Wybacz mi skarbie że komentuje dopiero teraz ale nie miałam czasu ;) rozdział boski i nie mogę się doczekać nexta!
    Alex
    spotkanie-po-koncercie-1d.blogspot.com
    operacja-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. to że dodałaś rozdział widziałam już 25 ale miałam kare i niestety nie mogłam ci dodać komentarzu ale już jestem :D
    więc rozdział genialny... nareszcie zaczyna dziać się coś więcej :D a co do tego bloga w twoim podpisie to znam go bardzo dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że wcześniej nie komentowałam. Ale jestem i mówię, że to jest świetne!
    http://za-szklem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Intrygujące ... podoba m się fakt, żep delikatnie uchylasz rąbka tajemnicy

    OdpowiedzUsuń