sobota, 5 października 2013

3."Kim jest ta dziewczyna i co ona tu robi?"

&&&

Promienie słonecznie wpadły przez okno. Lekko zmrużyłem oczy, które potem przetarłem. Bez żadnego entuzjazmu wstałem z łóżka i zacząłem kolejny nudny dzień w mojej historii. Leniwie naciągnąłem na siebie ubrana i postanowiłem zejść na dół.
-Witaj synku.- na dzień dobry mama przywitała mnie serdecznym uśmiechem, pichcąc coś w kuchni.
-Cześć.- odpowiedziałem bez emocji.
-Źle spałeś?- spytała z zaciekawieniem wyjmując talerze z szafki.
-Nie, po prostu źle się czuję.- odparłem siadając na krześle.
-Masz, zjedz coś, a od razu ci się poprawi.- mówiąc to kobieta nakładała mi jajecznicę na talerz po chwili zajęła miejsce obok mnie.
-Wiesz co? Nie jestem głodny, przepraszam.- natychmiastowo wstałem od stołu i chwyciwszy kurtkę wyszedłem z domu. Spacerowałem uliczkami parku, rozmyślając nad sensem bycia. Ni skąd ni zowąd na przeciw mnie maszerowała Nicol wraz z przyjaciółkami. Chciałem od razu zmienić kierunek marszu, ale niestety zauważyła mnie wcześniej niż myślałem.
-O kogo my tu mamy?- powiedziała z drwiną w głosie.
-Nie mam ochoty na kłótnie. Odpuść sobie.- nagle odwróciłem się na pięcie i chciałem odejść.
-O proszę Frajer Styles ucieka jak tchórz.- na te słowa ona i inne dziewczyny wybuchnęły śmiechem, a ja jak małe dziecko po prostu uciekłem. Jestem zwykłym frajerem jak to określiła Nicol.

&&&

Przebudziło mnie ostre hamowanie samochodu. Powoli przeciągnęłam swoje zbolałe kości i spojrzałam na tatę.
-Jesteśmy w Cower Town?- spytałam z nadzieją odpinając pas.
-Nie, jesteśmy w Best Brith. - oznajmił i wysiadł z auta. Byłam lekko zdezorientowana szybko podążyłam za ojcem, zostawiając otwarte drzwi do auta.
-Dlaczego?- krzyknęłam z przejęciem.- Przecież mieliśmy jechać do Cower Town!- dodałam
-Wiem, i jedziemy, ale musimy coś jeszcze zrobić.- nagle podszedł do mnie i przytulił z całej siły.-Nie martw się. Będzie dobrze. Wiesz dlaczego musimy tu być.- gdy to mówił patrzył mi w oczy w których pojawiły się łzy.
-Tak, wiem.- odpowiedziałam krótko podchodząc do auta zamykając je.- Ale idę z tobą.- oznajmiłam krótko i ruszyłam za nim. Po chwili znaleźliśmy się w pomieszczeniu które składało się z wielu pięter. Gdy dotarliśmy na ostatnie moja dłoń zaczęła odczuwać ból.
-Tato, boli.- wyjęczałam marszcząc brwi.
-Em, nie daj po sobie tego poznać, proszę.- powiedział zmartwionym głosem łapiąc mnie za ranę.
-Postaram się...- odparłam z trudem a ojciec zapukał do złoconych drzwi. Gdy usłyszeliśmy stłumione "Proszę". Andrew pociągną za klamkę i weszliśmy do środka.
-O kogo ja tu widzę. - odpowiedziała postać patrząc na nas.
-Malcolm, nie mam ochoty na głupie żarty. Załatwmy to co mamy zrobić.- tato z surową miną spojrzał na niego i objął mnie ramieniem.
-A to musi być Emili, kochana tyle o tobie słyszałem.- gdy zbliżał się w moim kierunku ból stawał się nie do zniesienia. Próbowałam to ukryć, ale chyba bez rezultatów. Potężny mężczyzna zbliżył się do mnie podnosząc moją dłoń i przeciągając przez nią palcem. Nie wytrzymałam.
-Puść, boli!- krzyknęłam i wyrwałam natychmiastowo dłoń.

&&&

Zmęczenie nie pozwalało mi biec dłużej, byłem zmuszony zatrzymać się. Miałem wszystkiego dość. Te wszystkie drwiny i wyśmiewanie się powodowały u mnie ból nie do zniesienia. Z powodu braku sił powoli obsunąłem się na zimny beton a twarz schowałem w dłoniach starając się o niczym nie myśleć. Łzy samoistnie spływały po moich policzkach. Nagle poczułem silny wiatr, niepewnie uniosłem czoło a moim oczom ukazał się tajemniczy Dwór Cower Town. Bez zastanowienia podniosłem się z podłogi otrzepałem przybrudzone spodnie i powoli ruszyłem w stronę złoconej bramy. Zardzewiała furtka pod wpływem dużej siły otworzyła się, a ja mimo oporów wszedłem do środka. Chowając ręce do kieszeni zbliżałem się do drewnianych drzwi. Gdy pokonałem marmurowe schody które były przykryte liśćmi nacisnąłem niepewnie na klamkę. Wrota do przerażającego dworu otworzyły się a moim oczom ukazały się tajemnice które chciałem odkryć przez całe życie.
-Halo?- krzyknąłem dla niepoznaki, łudząc się, że ktoś odpowie.
Moim oczom ukazał  się wielki murowany kominek, który od wielu lat nie był używany. Podszedłem do niego z obawą rozglądając się na około. Przejechałem palcem po czarnych osmolonych ścianach a następnie skierowałem się na piętro. Pod wpływem mojego ciężaru schody zaczęły skrzypieć co powodowało u mnie dreszcze. Na piętrze znajdowały się pokoje które mnie przerażały. Nie miałem odwagi do niech wejść. Szybko zbiegłem na dół potykają się o duży kawałek prześcieradła. Z powodu dużej ilości kurzu zacząłem kaszleć. Leniwie podniosłem się z drewnianych desek i swój wzrok skierowałem na tajemniczy mebel znajdujący się pod białą płachtą.

&&&

-Andrew czy to znaczy, że Emili jest...- spytał ze zdziwieniem
-Tak!- odparł zdenerwowany odsuwając mnie od niego.
-Ale przecież ona powinna już dokonać wyboru!- ta sytuacja ewidentnie zdenerwowała Malcolma.
-Powinna, lecz tego nie zrobiła. Rada postanowiła, że powinna poczekać jeszcze rok. Sam wiesz dlaczego.- zmartwienie malowało się na twarzy mojego ojca. Ta wiadomość mogła spowodować zakazem przeprowadzenia się do Cower Town.
-Wiem, i dlatego, że jesteście sumienni, pozwolę wam na przeprowadzenie się do Cower Town.- odparł uśmiechając się do nas.
-Ale, skąd wiesz?- spytałam zdziwiona.
-Kochana, ja wszystko wiem. Wystarczy, że dotknę twojej dłoni.- po tych słowach zajął miejsce za biurkiem i czekał na nasze odejście.
-Dziękujemy za zmienienie obszaru.- powiedział krótko Andrew i skierowaliśmy się do wyjścia.
-Tato przepraszam. Nie mogłam dłużej. - zaczęłam gdy znaleźliśmy się w samochodzie.
-Wiem rozumiem. I tak jestem z ciebie dumny. - mówiąc to ojciec odpalił samochód i ruszył przed siebie.

&&&

Pociągnąłem za białą płachtę a moim oczom ukazał się regał z książkami. Powoli poszedłem do niego i palcami jeździłem po starych zakurzonych książkach. Nagle do moich uszu doszedł dźwięk zatrzymującego się samochodu. Ze strachem w oczach podszedłem do drzwi w których znajdowała się mała szybka. Ujrzałem dziewczynę i starszego mężczyznę zmierzających z walizkami w stronę Dworu. Spanikowałem nie wiedziałem co zrobić. Lustrowałem uważnie każdy zakątek domu aby móc gdzieś się ukryć. Nagle zobaczyłem drzwi prowadzące do ogrodu. Natychmiastowo ruszyłem w tym kierunku. Gdy znalazłem się na tyłach dworu ostrożnie zbliżałem się do ulicy tak aby mnie nie zauważyli. Gdy jedną stopą stanąłem na chodnik kamień spadł mi z serca. Z wielką ulgą ruszyłem w stronę domu mając w głowie jedną myśl. Kim jest ta dziewczyna i co ona tu robi?

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
A więc jak chcieliście rozdział jest dłuższy. Jak wam się podoba? Mam nadzieję, że bardzo. I czas na mój szantaż

2 komentarze= nowy rozdział

I dziękuję za te 6 pięknych komentarzy pod drugim rozdziałem :)


5 komentarzy:

  1. Rozdział jest fantastyczny! No i długi juppii :) Fajnie, że tak przeplatasz i raz jest "oczami" Emili, a raz Hazzy.
    O to właśnie mi chodziło.
    Jestem ciekawa o co chodzi z tym wyborem. Może ma wybrać czy chcę być wampirem, a może czarownicą. Sama nie wiem. A o co chodziło z tym bólem? Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach się dowiem.
    To czekam na kolejny rozdział :***

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no.. Zaczyna się robić ciekawie.. Dawaj dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypadł mi do gustu... Emily, lubię to imię. :D Fajnie, że dłużysz rozdział, oby tak dalej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie że rozdział jest dłuższy... Na prawdę super ci wyszedł... życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  5. no no no widać dupo ,że szalejesz! :d lece czytać 4 xD

    OdpowiedzUsuń